Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Nie czyta?em kontynuacji (i nie planuj?). Ale czy ta ?zawo?? nie ?wiadczy o tym, jak rozumie si? pisarstwo JA? Bo ja zaryzykuj? twierdzenie, ?e cho? ma?o kto o tym pami?ta, to wcale nie jest ona powie?ciopisark? 'romansow?'
Offline
I w?asnie za to uwielbiam czyta? JA ( nie cierpi? romanside?).
Zastanawiaj?ce jest dlaczego kontynuacje s? takie beznadziejne. Jak mo?na tak rozumie? JA to w?a?nie jest dla mnie nie do poj?cia
Offline
bo kontynuacje s? pisane w konwencji romansid?a
Offline
Za bardzo skupiaj? si? na "uczuciowej stronie",zaniedbuj?c tym samym inne,nie mniej wa?ne.
Offline
Ja bym powiedzia?, ?e wprost wa?niejsze. Owszem -- "Duma..." to do?? typowy romans. Ale "Emma", "Opactwo...", albo "Mansfield Park"? Nawet je?li w ka?dej powie?ci bohaterka szcz??liwie wychodzi za m??, to na ile te w?tki s? wa?ne? ?wietnie to pokazuje "Emma", gdzie w ogóle trudno mówi? o romansie Emmy i pana Kinghtley -- wskazówki mamy g??boko ukryte, oboje swoje uczucia odkrywaj? dopiero w ko?cówce. Emma i Frank to te? nie w?tek romansowy (przecie? Emma odnajduje we flircie jedynie rozrywk?, a Frank -- alibii), za? historie Anny Smith s? tylko okazjami do prezentacji ludzkich typów i ?rodowiskowych obyczajów. W dodatku mamy komedi? obyczajow?, ?ci?le zwi?zan? ze swoj? epok?.
Tymczasem, jak widz? -- filmy, a jak czytam -- kontynuacje równie?, skupiaj? si? na w?tkach romansowych. W filmach to rozumiem -- wymuszaj? one uproszczenie akcji, usuni?cie niektórych w?tków i wielu subtelno?ci orygina?u, a je?li co? ma zosta?, to w?a?nie "historia romansowa". Ale kontynuacje? Tu forma nie nak?ada takich ogranicze?. Mo?na przypuszcza?, ?e trudno dzisiaj pisa? powie?? obyczajow? z pocz?któw XIX wieku. Jednak twierdzi?bym ?e g?ówn? przyczyn? jest co? innego -- pojmowanie JA jako "pisarki gor?cej" (patrz. notka z ksi??ki do angielskiego zamieszczona przez Jeanne). Twórcom kontynuacji w pami?ci pozosta?a chyba jedynie ogólnie pojmowana epoka, romansowy w?tek orygina?u i oczekiwanie wywo?ania "gor?cych uczu?" mi?dzy bohaterami.
(No i wysz?o, ?e potrafi? pisa? o tym, czego nie znam, jak jaki? polityk :oops: )
Offline
Popieram Twoj? uwag? odnosnie tych n?dznych namiastek, czyli kontynuacji-romanside? (i Aine te? ma racj?). ?eby napisa? solidny sequell, trzeba by po?wi?ci? par? ?adnych lat i wiader potu na zapoznanie si? z epok?, a o to nie podejrzewa?abym pa?-kontynuatorek. Zreszt? i tak pewne sprawy s? bezpowrotnie utracone: JA pisa?a z obserwacji, autopsji (ja bym te? mog?a o s?siadach z autopsji...); wbrew wszelkim pozorom - bo to tak lekko nam si? czyta itd. - my ju? nie jeste?my w stanie wej?? w ?wiat sprzed 200 lat; nawet czasy pierwszej "Solidarno?ci" do dla niektórych StarTrek, a co mówi? o wcze?niejszych epokach
Offline
a czytali?cie Scarlett? To dobiero cha?a!!!
Offline
Nie czyta?am i nie zamierzam. Dla mnie "Przemin??o z wiatrem" ko?czy si? na s?owach "Pomy?l? o tym jutro..." Reszta,jak s?usznie zauwa?y? Szekspir powinna zosta? milczeniem
Offline
Masz ca?kowit? racj?. Po co psu? sobie w?asne marzenia i gdybania co do dalszego ci?gu powie?ci.
Offline
Ja w?a?nie zabra?am si? za czytanie Przemin??o z wiatrem, skoro twórczo?? Jane Austen juz przerobi?am A co do Scarlett to ju? nie pierwszy raz s?ysz? niepochlebn? opini? na temat tej kontynuacji, wi?c raczej jej nie przeczytam. Jednak pierwsza cz??? to pierwsza cz???, co nie tyczy si? oczywi?cie Mody na sukces
Offline
Ze Scarlett to jest tak, ?e jest przegadana. I tom wlecze si? w niesko?czono?? ( w filmie zrobiono niemal ca?y w I odcinku, aczkolwiek jeszcze go uproszczono ) Za to ma zako?czenie i?cie harlekinowskie, motylki furgaj? to tu to tam
W II tomie co? si? zaczyna dzia? (zaznaczam, ?e nie przypominam sobie ?adnego dziedzica), a Scarlett przechodzi metamorfoze. I ta metamorfoza mi nie pasuje. Scarlett by?a niczym dzika kotka - nieprzewidywalna, nieszablonowa. A ta kontynuacja jest tak sztampowa, tak typowa, ?e ja wiedzia?am jak sie zako?czy ka?dy w?tek.
Powiem tak - j?zykowo czyta si? ca?kiem nie?le (mam na my?li g?. II tom ), ale nie ma ducha Margaret.
Offline
Stylu pani Austen nie mo?na naby? przez na?ladownictwo. Jego po prostu trzeba mie? we krwi
Offline
Stylu pani Austen nie mo?na naby? przez na?ladownictwo. Jego po prostu trzeba mie? we krwi
oczywiscie, styl jest indywidualny, zw?aszcza JA
ale poza tym trudno wspolczesnej osobie wczuc sie w dziewietnastowieczne realia. myslimy zupelnie innaczej, inne mamy spojrzenie, doswiadczenie... tego sie nie da zaimplantowac..nawet jesli ktos WIE o tamtych czasach bardzo duzo. a wedlug mnie kontynuacje autorstwa E.Tennant sa pisane za bardzo"po naszemu"...a raczej po brukowcowemu...cos podobnego z watkami JA wyrabia sie w Bridget Jones.
a jesli chodzi o "zazdrosc"bodajze Julii Barett (niech mnie ktos poprawi jesli sie myle-czytalam juz dosc dawno) byla do przelkniecia dzieki temu ze autorka bardzo mocno trzymala sie pomys?ow samej Jane Austen. az za bardzo. stylem ksiazka nie razi ale jest o tyle nudna o ile jest kalka D&U
Offline
Ja niedawno ?ci?gne?am sobie t? uwspó?cze?nion? wersj? DiU. No có? kulawo wed?ug mnie wyszed? ten film. Oczywiscie wszystkie postacie mia?y te same charaktery, jakie mia?y w ksi??ce, ale to ju? nie by?o to samo, nie by?o tej atmosfery co trzeba. Komu? kto nie lubi epoki w której ?y?a JA pewno spodoba?by si? ten film, ale w?tpi? ?eby komu? z tego forum.
Offline
Je?li chodzi o wspó?czesne wydanie dumy, to je?li masz na my?li te z 2003 r. to rzeczywi?cie kaszana, ale jest inna wspó?czesna wersja, w dodatku hinduska, która jest wspania?a
Offline