Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Jednak my?l?, ?e gdyby nie afera z Lydi? i udzia? w niej Darcy'ego, tudzie? jego zmiana post?powania, to ona by jednak z tej okazji nie skorzysta?a, bo by?a idealistk? co w realu nie zawsze jest gwarancj? szcz??cia...
Offline
Odmawiaj?c Darcy'emu Lizzy wybiera?a du?o gorsz? opcj? niz Charlotta - samotno?? (albo przynajmniej niepewno?? co do w?a?nej przysz?o?ci) i ubóstwo. Przecie? "nie wiedzia?a", ?e Darcy o?wiadczy jej si? ponownie, a ona gruntownie zmieni zdanie. To mog?a jej powiedzie? tylko JA
Offline
Prawda. Nie chcia?abym by? w jej sytuacji - znosi? cz?owieka, którego si? nawet nie szanuje
Ma??e?stwo z rozsadku, ma??e?stwo bez mi?o?ci - to nie zawsze jest z?e rozwi?zanie.
Ale ma??e?stwo bez mi?o?ci z cz?owiekiem którego nie darzy si? szacunkiem - moje wspó?czucie siega zenitu
Czasami to jest jedyne rozs?dne wyj?cie... Np. w dzsiejszych czasach kobieta nie ma sama szans na uutrzymanie si? i tzw. godne ?ycie. Nie zawsze uczucie jest odwzajemnione... Wi?c có? wtedy pozostaje...??
Offline
Odmawiaj?c Darcy'emu Lizzy wybiera?a du?o gorsz? opcj? niz Charlotta - samotno?? (albo przynajmniej niepewno?? co do w?a?nej przysz?o?ci) i ubóstwo. Przecie? "nie wiedzia?a", ?e Darcy o?wiadczy jej si? ponownie, a ona gruntownie zmieni zdanie. To mog?a jej powiedzie? tylko JA
Ale Lizzy mia?a inny charakter. Nie ukrywa?a, ?e wyjdzie za m?? tylko z mi?o?ci i w zwi?zku z tym przewiduje by? star? pann? i opiekowa? si? dzie?mi Jane....
Offline
Ja tam nie mam nic przeciwko ma??e?stwu bez mi?o?ci, o ile b?dzie oparte na innych wa?nych warto?ciach, niekoniecznie materialnych.
Offline
Je?eli ludzie dogaduj? si? ze sob? i potrafi? ?y? ze sob? to jak najbardziej Chocia? ja mimo wszystko jestem za mi?o?ci?
Offline
Je?eli ludzie dogaduj? si? ze sob? i potrafi? ?y? ze sob? to jak najbardziej
Chocia? ja mimo wszystko jestem za mi?o?ci?
Ja nie zawsze. Sama mi?o?? jest niczym. Musi z ni? i?? jeszcze co? wi?cej.
Offline
Oczywi?cie, wiem to po sobie i mog?abym tu nie jedno powiedzie?, ale to nie jest miejsce ku temu, poza tym nie b?d? robi? offtopu
Offline
Poza tym nie rozwiewajcie z?udze?
Offline
Trudno oczekiwa? od Lizzy, ?eby nie skorzysta?a ze swojej szansy.
Tyle, ?e ona wcale nie chcia?a z niej skorzysta? - gdyby tak by?o, to przymkn??aby oczy na rewelacje Wickhama i zgodzi?a si? ju? wtedy, gdy Darcy o?wiadcza? si? jej po raz pierwszy. Sytuacja jej i Charlotty pod wieloma wzgl?dami by?a podobna - obie nie mia?y posagu, ani utytu?owanych krewnych, a w zwi?zku z tym - szans na dobr? parti?. Lizzy jednak nie przysta?a nie tylko na propozycj? pastora - co mo?na by t?umaczy? tym, ?e perspektywa stabilnej przysz?o?ci nie rekompensowa?a jej wizji sp?dzenia reszty ?ycia z pompatycznym, zadufanym w sobie durniem. Ona odrzuci?a znacznie wi?cej - bo przecie? Darcy by? nie tylko dziesi?? razy zamo?niejszy od Collinsa (i niezale?ny od ?adnej lady Katarzyny), ale równie? - pomijaj?c wszystkie wady - by?by znacznie bardziej warto?ciowym partnerem ?yciowym.
Ona jednak postawi?a na pryncypia - nie kocha?a go i nie powa?a?a, wi?c wszystko inne nie mia?o znaczenia. I chyba Darcy j? za t? decyzj? szanowa?, gdy ju? och?on?? po pierwszym szoku.
Offline
?e silniejsza i trwalsza - zgoda, ale ?eby "z niczego"?
Offline
Tyle, ?e ona wcale nie chcia?a z niej skorzysta? - gdyby tak by?o, to przymkn??aby oczy na rewelacje Wickhama i zgodzi?a si? ju? wtedy, gdy Darcy o?wiadcza? si? jej po raz pierwszy. Sytuacja jej i Charlotty pod wieloma wzgl?dami by?a podobna - obie nie mia?y posagu, ani utytu?owanych krewnych, a w zwi?zku z tym - szans na dobr? parti?. Lizzy jednak nie przysta?a nie tylko na propozycj? pastora - co mo?na by t?umaczy? tym, ?e perspektywa stabilnej przysz?o?ci nie rekompensowa?a jej wizji sp?dzenia reszty ?ycia z pompatycznym, zadufanym w sobie durniem. Ona odrzuci?a znacznie wi?cej - bo przecie? Darcy by? nie tylko dziesi?? razy zamo?niejszy od Collinsa (i niezale?ny od ?adnej lady Katarzyny), ale równie? - pomijaj?c wszystkie wady - by?by znacznie bardziej warto?ciowym partnerem ?yciowym.
Ona jednak postawi?a na pryncypia - nie kocha?a go i nie powa?a?a, wi?c wszystko inne nie mia?o znaczenia. I chyba Darcy j? za t? decyzj? szanowa?, gdy ju? och?on?? po pierwszym szoku.
Otó? to! I za to Lizzy nale?y si? szacuneczek.
Podoba? mi si? fragment (nie przytocz? dok?adnie, bo ju? nie mam ksi??ki) "nie mia?a w?tpliwo?ci, co do odpowiedzi...", po wszystkich wyrzekaniach na zbli?aj?c? si? dramatyczn? sytuacj? rodziny, po wszystkich "five thousand a year!", to zdanie zabrzmia?o naprawd? mocno.
Offline
A ja chyba zawsze bede na przekór
Offline
To znaczy?
(Wiem, ?e ju? kiedy? by?a dyskusja o Charlotcie, stara?am si? nie wtr?ca?, niech nowe u?ytkowniczki te? sobie porozmawiaj?, ale czasem ci??ko si? powstrzyma?
Uznanie dla Lizzy nie oznacza pot?pienia Charlotty, ustalmy to ponownie. Dwie ró?ne postawy, ot co.)
Offline
A bo jak wszyscy na Charlotte to ja na Lizzy, a jak wszyscy na Lizzy to ja na Charlotte.
Ogólnie rzecz bior?c s? bliskie charaktery obu tych powstaci, wi?c ?atwo jest mi si? wczu? to w jedn? to w drug?. Mam temperament i porywy uczu? Lizzy i praktyczne podej?cie do mi?o?ci Charlotty
Offline
Ka?da z nich mia?a swoje racje, a poza tym jako przyjació?ki dobrze si? uzupe?nia?y
Offline
Gdyby Darcy naprawd? nie by? zakochany, to nie ponowi?by swej pro?by. Który facet o?wiadczy si? po raz drugi, je?li pierwsze pro?ba zosta?a w tak brutalny sposób odrzucona? A Lizzy strasznie du?o ryzykowa?a, nie zgadzaj?c si?, ale mo?na to zrozumie? jako afekt osoby porywczej i nie darz?cej wtedy Darcy'ego wielkimi wzgl?dami...
A co do Charlotty, to musz? dopisa?, i? ró?ni?a si? od Lizzy i to na tyle w znacz?cym stopniu, ?e z l?ku o staropanie?stwo wysz?a za m?? za Collinsa, cho? z pewno?cia jej si? nie podoba? ani troch?. Lizzy by?a za to obstawa?a przy ma??e?stwie z mi?o?ci i w?a?nie to j? ró?ni?o znacznie od Charlotty, cho? pod pozosta?ymi wzgl?dami by?y do siebie do?? podobne.
Offline
Nie zapominajmy, ?e El?bieta jest kobiet? m?dr?, energiczn? i wra?liw?. Ja na jej miejscu równie? odrzuci?abym (w takich okoliczno?ciach) awanse m??czyzny, cho? to nie znaczy, ?e nie p?aka?abym pó?niej. Lizzy przecie? po jego wyj?ciu przep?aka?a pó? godziny, a smutna by?a przez kolejne tygodnie.
Offline
Dziewczyny, nie zapominajcie, ?e s? faceci, którzy mówi?: jeste? taka ?liczna jak si? z?o?cisz
Mo?e on w?a?nie po tych o?wiadczynach zakocha? si? ju? bezapelacyjnie :-)
Offline
My?l?, ?e w?a?nie jest tak jak piszesz. Do tej pory nikt nie o?mieli? si? mu sprzeciwi? - by? zbyt wysoko urodzony, zbyt wa?ny, dumny i pewny siebie, no i zbyt bogaty. Pewnie wszystkie panny, które go otacza?y, chcia?y go "z?owi?". I pewno on o tym wiedzia?. Dlatego tak unika? nowych znajomo?ci i tak gardzi? lud?mi. Po prostu widzia? ich interesowno??. Lizzy go zaskoczy?a. By?a inna od wszystkich znanych mu do tej pory kobiet. Mia?a gdzie? jego maj?tek i pochodzenie. Widzia?a w nim po prostu cz?owieka. Z wadami i zaletami. Powiedzia?a jemu i jego ciotce, co my?li - nie poni?aj?c si? przy tym. Zachowuj?c swoj? dum? i godno??. To ca?kowicie zwali?o go z nóg.
Offline
Mo?e on w?a?nie po tych o?wiadczynach zakocha? si? ju? bezapelacyjnie :-)
Patrz?c na Darcy'ego "przed" i "po" Hunsford zastanawia?am si?, czasem, czy o?wiadczaj?c si? El?biecie po raz pierwszy on j? naprawd? kocha?, czy te? by?o to raczej g??bokie zauroczenie. Bo przecie? nawet prosz?c j? o r?k? mia? przed oczami tylko w?asne uczucia i w?asne w?tpliwo?ci.
Gdyby jednak to nie by?a mi?o??, to chyba nie by?by zdolny do przyznania El?biecie racji po tym, jak dosta? tak druzgoc?c? odpraw?.
Mog?abym powiedzie?, ?e o?wiadczaj?c si? po raz pierwszy zachowa? si? jak rozpieszczone dziecko - zachcia?o mu si? zabawki, to chcia? j? sobie wzi??. Dosta? po ?apach - i b?yskawicznie wydoro?la?.
Offline
Poza tym taki co by si? drugi raz nie o?wiadczy? po tak rzeczowym i logicznym uzasadnieniu odrzucenia nie by?by wart przyj?cia nawet za drugim razem :twisted:
Offline
a ja mam wrazenie, ?e do Darcy'ego dotarlo najbardziej to co Lizzy powiedziala chyba na koncu - ?e nie o?wiadczy? sie jak d?entelmen. Musia?o go to nie?le trzepn??...
Offline
I dobrze mu tak! My?la?, ?e si? nabierzemy na jego portfel i chat?...
Jakby nie dosta? do wiwatu to by mu si? ta w?a?ciwa klapka nigdy nie "odemk?a" A tak Lizzy mu za nas wszystkie nawrzuca?a
Offline
I dobrze mu tak! My?la?, ?e si? nabierzemy na jego portfel i chat?...
Ech nie wszyscy potrafia wyciagnac wnioski...
Offline