Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Uwielbiam ta piosenkę i ten filmik! Raz dziennie musze to usłyszeć, żeby funkcjonować
To już chyba uzależnienie Skąd ja to znam... Ale jakie przyjemne uzależnienie
Hehe. Wiem - uzalezniłam się, ale jakoś nie bardzo chce mi się z tym walczyć. Ciekawe czemu? Tylko moja rodzinka jakoś dziwnie na mnie patrzy...
Offline
Hehe. Wiem - uzalezniłam się, ale jakoś nie bardzo chce mi się z tym walczyć. Ciekawe czemu? Tylko moja rodzinka jakoś dziwnie na mnie patrzy...
Ja się z tym kryję - jak na razie w miarę skutecznie. I dobrze, bo rodzinka by we mnie zwątpiła, jakby odkryli, co się za mną dzieje 8O
Chociaż już wiedzą, że się w JAKIMŚ filmie zadużyłam i że spędzam większość dnia przed komputerem Tylko nie wiedzą, że wtedy, jeśli nie ogląda GO, to albo jestem Tutaj, albo poszukuję różności na temat. Mam nadzieję, że szczegółów nie poznają...
Caitri a walczyć na razie ani myślę8)
Offline
Caitri a walczyć na razie ani myślę8)
I dobrze!
Ja już odkryłam karty, a raczej zostałam przydybana na wpatrywaniu się w ekran komputerka, na którym był Mr Thornton... Ale co tam, raz się żyje!
Eee, Kazik nas zabije, offtopik sie zrobił...
Offline
Eee, Kazik nas zabije, offtopik sie zrobił...
Ups :oops: Przepraszamy ładnie. Ja to na razie wszędzie i zawsze o N&S myślę i jakoś zapomniałam, że to nie ten wątek :oops:
ObiecjuÄ™ poprawÄ™
Zmykam do N&S...
Offline
tak Trzykrotko to bardzo prawdopodobne.... w końcu miłość jest "ślepa"
No cóż miłość jest naprawdę "ślepa" a tak na serio to moim zdaniem Jane była naiwna i łatwowierna( uwierzyłaby we wszystko) ale trzeba przyznać,że Bingley też nie był lepszy więc pasują do siebie
Offline
że Bingley też nie był lepszy więc pasują do siebie
pasują pasują... zresztą sama JA mówi o tym ustami Pana Benneta
i może tu jest właśnie rozwiązanie
Offline
Nie, jakoÅ› nie widzÄ™ Jane jako Å‚atwowiernej i naiwnej, to zbyt uproszczone
okreslenie! Trzeba wziąć pod uwagę, że to były INNE czasy, młode
panienki były wychowywane w jednym celu - zamążpójścia. Nie dyskutowały
nad zwyczajami, konwenensami, itp., a musiały jedynie im się podporząd-
kować. A przede wszystkim wymaganiom swych rodziców, którzy często
wręcz narzucali wybranych przez siebie kandydatów na męża. Państwo
Benett nie byli pod tym względem despotami, ale to pan Benett decydował,
a tu jak widzimy, dawał córkom całkowitą swobodę, w przeciwieństwie do
jego żony, której zdania w ogóle córki nie brały pod uwagę.
Jane niejako w naturalny sposób "skojarzona" z Bingleyem, zakochała się
w nim, ale daleko jej było do intryg, czy manipulowania ukochanym, wręcz
tego nie cierpiała. Ale to nie znaczy, że była głupia czy łatwowierna, ale
widziała w ludziach same zalety, była zawsze uprzejma, ale niestety skryta,
a to zmyliło np. Darcy'ego, który posądził ją o oschłość. Jane nie była
osobą wylewną, trzeba bylo czasu, aby ją lepiej poznać. Zwróćcie uwagę,
że nawet takie "wydry" jak siostry Bingleya, jakoś nie wyżywały się na Jane, szanując niejako jej powściągliwy charakter, będący niejako ponad
intrygi. A za to bez skrupułów używały sobie na Elżbiecie, ale ta nie była
im dłużna!
Offline
zgadzam się z Tobą Aga, że Jane była jakby skojarzona z Bingleyem - myślę, że przez to, że w niej jako jedynej z tamtego towarzystwa łączyło się zarówno uroda (z tego co pamiętam to Jane była idealna wg kanonów urody swoich czasów), jak i miłe usposobienie oraz dobre maniery.
Jednak co do Bingley'ówien to nie sądzę żeby ją szanowały. Myślę, że pogardzały nią tak samo jak resztą - tyle, że nie za to jaka jest, ale za to jacy są jej krewni i znajomi...
Mam wrażenie jednak, że to jakby w dobrym tonie było żeby znalazły sobie jakąś miłą "przyjaciółkę", zwł. że była to osoba bez niewyparzonej buzi, jak np.Lizzy i ogólnie bardzo popularna.
Offline
szczegolnie ze Jane mogla byc po prostu pozyteczna. Z taka naiwnoscia jest wymarzoną ofiara, kimś kto da się wielokrotnie wykorzystać.
Offline
da się wykorzystać i jeszcze za to przeprosi... :?
Offline
a zastanawiałyście się jaki bidny był Bingley tak naprawdę?
patrząc na swoje siostry, widział przecież co się liczy - widząc wybranka najstarszej czyli pana Hursta, trudno mówić o jakimś megauczuciu... słysząc co mówią między sobą o Lizzy czy nawet Jane mimo że niby ją lubiły, trudno o wiarę w szczerość...
musiał być więc chyba nieco przestraszony że jego też coś takiego czeka. Żona co go łapie dla pieniędzy lub pozycji którą sobie wyrobił.
Myślicie, że on i inni mężczyźni w DiU mieli takie dylematy?
Rzecz jasna oprócz Collinsa bo on dobrze wiedział jaki zaszczyt zrobi którejś pani samym sobą
Offline
Ja tak w ogóle się zastanawiam, jak on się w tej rodzinie uchował - taki szczery, bezinteresowny i życzliwy wobec całego świata? Jak rodzeństwo może być tak do siebie niepodobne? Chyba, że obie siostrzyczki nasiąknęły tą wielkopańską pogardą w najgorszym wydaniu pobierając edukację w tej "jednej z najlepszych prywatnych szkół w Londynie".
A co do dylematów związanych z powodami, dla których zawiera się małżeństwo - na pewno je mieli. Wystarczy przypomnieć Darcy'ego, jak broni się przed awansami panny Bingley i jak (pomijając metody) próbuje ustrzec przyjaciela przed małżeństwem dla pieniędzy. Na pewno też bardzo mu leżała na sercu przyszłość młodszej siostry, której majątek mógł skusić niejednego łowcę posagów, co Wickham udowodnił aż nadto dobitnie.
Offline
no tak
to jest jedna z wad posiadania pozycji i pieniędzy
trudno o ufność w szczere intencje innych...
Offline
Śmiem podejrzewać, że w tzw. "wielkim świecie" szczere wyrażanie intencji w ogóle nie było dobrze widziane.
Offline
a zastanawiałyście się jaki bidny był Bingley tak naprawdę?
patrząc na swoje siostry, widział przecież co się liczy - widząc wybranka najstarszej czyli pana Hursta, trudno mówić o jakimś megauczuciu...
Mam wrażenie, że pani Hurst trochę przekombinowała, bo jej "czarujący" małżonek był wg słów JA człowiekiem bardziej światowym niż majętnym i dlatego oboje stale siedzieli Bingleyowi na karku. Choć jak na światowego człowieka, to moim zdaniem lubił trochę mało aktywny tryb życia.
Offline
Ja tak w ogóle się zastanawiam, jak on się w tej rodzinie uchował - taki szczery, bezinteresowny i życzliwy wobec całego świata? Jak rodzeństwo może być tak do siebie niepodobne?
Wlasnie tez sie czesto nad tym zastanawialam. Ale tutaj Jane nie dała nam odpowiedzi tak jak w Rozwaznej i Romantycznej. Tam wyraznie wyjasnia, że Edward uchował się przez to, że bedąc w szkołach i mieszkając poza domem nasiąkł innych wychowaniem, inni ludzie stanowili dla niego autorytet.
Brakuje mi podobnego wyjasnienia w Dumie...
Offline
ot i wiecznie żywy dylemat dotyczący różnic międzyludzkich "genetyka czy wychowanie" co ważniejsze
czyli 1) sposób wychowania dziewczynek bardzo był różny od sposobu wychowania chłopców, co w sumie nie jest tajemnicą do teraz tak się dzieje, choć różnice są może mniejsze a na pewno inne
i 2) pozostają różnice między rodzeństwem - tak samo różniła się Lizzy od Lydii, nawet od Jane. może miał szczęście i dostały mu się takie "lepsze" geny
pamiętacie czy Karol był młodszy od Karoliny? w wersjach filmowych na to wygląda, zwł. w tej z 1995
Offline
jak na światowego człowieka, to moim zdaniem lubił trochę mało aktywny tryb życia.
dobrze powiedziane
Offline
szczegolnie ze Jane mogla byc po prostu pozyteczna. Z taka naiwnoscia jest wymarzoną ofiara, kimś kto da się wielokrotnie wykorzystać.
niestety,ale musze Ci przyznac racje.Jestem pewna,ze Jane wielokrotnie dala sie wykorzystac w swoim zyciu sorki ze nie ma polskich znakow ale pisze na innym kompie a tu cos nie wchodza te znaki :cry:
Offline
pamiętacie czy Karol był młodszy od Karoliny? w wersjach filmowych na to wygląda, zwł. w tej z 1995
JA chyba nigdzie o tym nie pisała, ale wydaje mi się, że tak. Starszemu bratu (niezależnie od różnicy wieku) okazywałaby chyba trochę więcej szacunku. Nie mówię tu, że odnosiłaby się do niego tak, jak Georgiana do Darcy'ego. Ale ona - moim skromnym zdaniem - traktowała Bingleya z jakimś takim łagodnym lekceważeniem, jak małego, niesfornego chłopca, który miewa dziwne pomysły, ale którego nie bierze się całkiem serio i z którego zdaniem nie trzeba się do końca liczyć. No i zawsze stawiała mu Darcy'ego za przykład do naśladowania.
Offline
Darcy'ego to myślę, że stawiała za przykład z innego względu
Offline
Żeby mu okazać, jak bardzo go podziwia i szanuje? Masz rację. Ona chyba zjadłaby własny kapelusz, gdyby Darcy'emu przyszło do głowy sobie tego zażyczyć. I nie skarżyłaby się potem na niestrawność.
Offline
ojej Maryann - kapelusze Karoliny były pewnie raczej z tych bardziej ozdobnych, więc nie wiem, ale możesz mieć rację :twisted:
Offline