Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Dziwić się nie dziwię. Mam tylko nadzieję, że nie zaczął im składać tych niespodziewanych wizyt tak zaraz po ślubie...
Maryann, co też po głowie Ci chodzi? ;-) Co prawda na Twoim avatarku cudnym Lizzy ma tak "podejrzany" przesłodki uśmiech, że aż się obawiam, co się kryje w jej myślach :-)
Offline
A jak myślisz? Właśnie wzięła ślub, a teraz patrzy na swojego świeżo upieczonego, wymarzonego męża.
Offline
A co myślicie o Jane i jej zaręczynach?
Ostatnio trafiłam na fanfika, który dał mi do myślenia: Jane ma swój dobry charakter, przebaczający, kocha go itd., ale jednak mimo tego - to że mu tak szybko i łatwiutko przebaczyła i zapomniała - to jest trochę "nieludzkie" - nierzeczywiste. :?
Fakt, ze on nie wiedział, że była w Londynie - ale wyjechał, nie pożegnawszy się, i nie wrócił przez rok - tylko z powodu gadania własnych sióstr. Nawet się nie pofatygował, żeby się upewnić że mają rację, ani żeby się pożegnać i opuścić Netherfield we właściwy sposób. To że tak łatwo sobie odpuścił (szczególnie że jego serce mu coś innego mówiło, a był do tego całkiem niezależny od sióstr, mógł im nawet nie mówić, a odwiedzić Benntów) to jednak w strasznie negatywnym świetle przedstawia jego "wielką" miłość. :!:
I w tym świetle - strasznie jest jednak dziwne, że tak łatwiuśko mu przebaczyła po całym roku cierpień, i tak łatwo dała się przekonać, że on ogromnie ją kocha... To powoduje, że jej postać jest jakaś niedopracowana, "nieludzka"... Nie wiemy o niej nic w tym czasie, Lizzy nie ma głowy do obserwacji, ale jednak obserwatorka z niej była dobra, i jakby były jakieś wahania po stronie Jane, to byśmy cosik mogły wyczytać ze stron książki. A tu nic... :evil:
Nie podoba mi siÄ™ to...
Offline
Dla mnie Jane jest tego typu osobą, która zawsze szuka błędów przede wszystkim u siebie, a u innych stara się widzieć najlepsze intencje. Ona nie tyle nie widziała ludzkich wad, co nie chciała ich widzieć, bo myśl o czyjejkolwiek podłości sprawiała jej przykrość.
Jej reakcja (czy raczej jej brak) na dezercję Bingleya mnie nie dziwi - ona go kochała i to bardzo. Ja to pisała JA " to, co czuła, zawierało w sobie cały żar pierwszej miłości, zaś wiek u sopsobienie Jane sprawiały, że było to uczucie głębsze i trwalsze, niż bywa zazwyczaj pierwsze zakochanie".
Gdyby było trzeba, wybaczyłaby mu znacznie więcej - przecież nie przyjeżdżał tylko dlatego, że był przekonany o jej obojętności. No i w końcu wrócił...
Offline
A jak myślisz? Właśnie wzięła ślub, a teraz patrzy na swojego świeżo upieczonego, wymarzonego męża.
I jest przecudna - wprost nie mogę oderwać oczu od Twojego avatarka :-) Nie dziwię się Darcy'emu - miał facet dobry gust :-)
Offline
To prawda avatarek Maryann jest śliczny - tak patrzy zakochana kobieta.
a tu inny jej usmiech...
Offline
No i same powiedzcie, czy milośc na planie nie sprzyja dobrym ujęciom?
Offline
Szkoda tylko, że szybko się skończyła.
Offline
Szkoda tylko, że szybko się skończyła.
Skończył się serial, skończyły się zdjęcia, skończyła się miłość
Offline
I tu Marianno zadałaś dobre pytanie. Ale bądźmy szczerze - nie nam osądzać szczerość czyichś uczuć.
Offline
Aine, obserwuje Twoj avatar od paru dni i tak sie zastanawiam, kto to jest i dlaczego tak sie na nim miota i czemu jest tak zdziwiony?
Offline
To upiornie cudny Attyla A czeu się dziwi? Może trafił na Bridget Jones?
Offline
To upiornie cudny Attyla A czeu się dziwi? Może trafił na Bridget Jones?
Widziałam też film z nim "Dear Frankie". Fajny I po fajnemu angielsku - z takim chyba szkockim akcentem.
Offline
Widziałam też film z nim "Dear Frankie". Fajny I po fajnemu angielsku - z takim chyba szkockim akcentem.
Szkoci tak fajnie szepleniÄ… i szeleszczÄ…
Offline
A jak myślisz? Właśnie wzięła ślub, a teraz patrzy na swojego świeżo upieczonego, wymarzonego męża.
Tym bardziej, że świeżo upieczony mąż tez się cudownie uśmiecha :-)
To, czego mi brak w serialu, to ekranizacja tych rozmów po ślubie między Darcym i Lizzie, ich przekomarzania się, żartów, zwierzeń Darcy'ego na temat budzenia się jego miłości. Chciałabym zobaczyć, jak pan Darcy dzięki Elizabeth uczy się śmiać sam z siebie. "Władca Pierścieni" mógł mieć ze trzy zakończenia i epilog, czemu tu nie dodano chociaż jednego?
Offline
Widocznie wtedy tak realizowano seriale BBC- nie dołączano żadnych scen dodatkowych czy właśnie epilogów. Serial kończy się pocałunkiem (zresztą wspaniałym!) i tym samym, jakby w domyśle: i żyli długo i szczęśliwie.
Offline
To, czego mi brak w serialu, to ekranizacja tych rozmów po ślubie między Darcym i Lizzie, ich przekomarzania się, żartów, zwierzeń Darcy'ego na temat budzenia się jego miłości. Chciałabym zobaczyć, jak pan Darcy dzięki Elizabeth uczy się śmiać sam z siebie. "Władca Pierścieni" mógł mieć ze trzy zakończenia i epilog, czemu tu nie dodano chociaż jednego?
Mi nawet bardziej zabrakło tych opisanych przez JA przekomarzanek między zaręczynami a ślubem, zwłaszcza że tyle razy sobie wyobrażałam, jak te sceny mogłyby zostać zagrane.
Offline
Mi nawet bardziej zabrakło tych opisanych przez JA przekomarzanek między zaręczynami a ślubem, zwłaszcza że tyle razy sobie wyobrażałam, jak te sceny mogłyby zostać zagrane.
O tym też myślałam, zastosowałam skrót myślowy, ale chodziło mi też o te chwile między zaręczynami i ślubem - ile byłoby cudnych scen z Colinem i Jennifer :-)
Offline
Jak na przykład, gdy CF stara się nie uciekać przed wylewnymi uprzejmościami sir Williama czy pastora...
Offline
Aczkolwiek uwielbiam tą ekranizację to również brakuje mi scen zaraz po zaręczynach. Bardzo chciałabym zobaczyć ich rozmowy oraz ich życie po ślubie. Niestety pozostają mi tylko domysły
Offline
Ja się nawet lubię tak domyślać...
Mnie też tego brakuje: to są przepiękne momenty w książce - między bohaterami nie ma już nieporozumień, mówią do siebie po imieniu, rozmawiają otwarcie - to mogłyby być ładne sceny, choć - jak już kiedyś tu wspominałyśmy - pewnie za mało filmowe.
Offline