Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Strony: 1 … 18 19 20 21 22 … 24
Lizzy właściwie powinna dziękować plotkarzowi do końca życia! łańcuszek plotka-lady Catherine-wizyta damy u potencjalnej narzeczonej-wizyta damy u potencjalnego narzeczonego doprowadziła do zbawiennego w skutkach wzrostu szalonych nadziei u raz odrzuconego i sponiewieranego dżentelmena i - bingo!! A więc, moje panie... słowo na "p" wcale nie jest takie paskudne jak się czasami uważa...
Offline
Swoją drogą, bardzo podoba mi się pomysł na rozwijanie naszej własnej twórczości. Sama - choć próbuję, nie mam się czym pochwalić. Bardzo fajny i w klimacie "DiU 2005" jest tekst Lady Vetinari (lady, pozdrawiam ), na zasadzie impresji na temat. Uśmiałam się też na znalezionym gdzieś tekstem "Amnezja Lizzy" - "DiU" na wesoło, miodzio!
Offline
Lady K.sama nie była pewna, czy Elizabeth jest zaręczona z Darcy'm, bo
ją osobiście o to zapytała, a ta zaprzeczyła. To wyraźny dowód, że lady K.
oparła się jedynie na pogłosce, rzecz jasna od Collinsa, bo od kogóż by
innego?! A Collins niewątpliwie z kolei wysnuł ten wniosek z pogawędek z
żoną, która będąc świadkiem tylu wizyt Darcy'ego, mimo woli widziała
jego i Elizabeth reakcje i emocje. To w zupełności wystarczy, aby Colli-
nsowie byli niemal pewni, że Darcy ma jak najbardziej poważne zamiary
wobec Elizabeth. I Collins "musiał" uprzedzić o tym swoją protektorkę!
Inna sprawa z samą Charlottą, nad którą tylu fanów się użala. Ale
spójrzcie, z jakiego domu ona wyszła! Czyż jej ojciec nie jest zadziwiająco
podobny do zięcia, jesli chodzi o obsesyjne wręcz uwielbienie Dworu i
w ogóle bogatych przedstawicieli arystokracji? Oni dwaj nie mają skrupu-
łów w nadmiernych pochlebstwach, widząc w nich naturalną "metodę' do
robienia kariery. A niestety bez łaski możnych nie można było dostać
dobrej prebendy dla pastora, czy też urzędu na dworze. Oni dwaj bardzo
dobrze o tym wiedzieli, i Charlotta także. Dobrze wiedziała, z jakiej
ręki jedzą! Totez pomagała mężowi w jego dworskich obowiązkach, traktując to jako "pracę', a nie przymus wobec męża.
Offline
Z pewnością teść i zięć (tzn. pan Lucas i pan Collins) byli do siebie pod wieloma względami podobni, jednak ten pierwszy był nieco milej nastawiony do rodzaju ludzkiego, sympatia do otoczenia płynęła mu z seca. Ale obaj mieli, poza tym, podobne zainteresowania tzn. świat arystokracji bardzo ich pociągał.
Offline
O obaj lubili schlebiać wyższym sferom, co daje się zauważyć na obiedzie u lady K.
Offline
Ciekawa jestem jego reakcji.... i czy wtedy oświadczyłby się Lizzy? W końcu skoro odrzuciła pastora, który był niezłą partią będąc w tak trudnej sytuacji materialnej to może równie dobrze odrzucić i jego. Ale to już jego ryzyko....
No, Jeanne, nie wydaje mi się, aby pan Darcy z czasów "sprzed pierwszych oświadczyn" porównywałby skromnego plebana własnej ciotki do swojej znakomitej osoby. Przecież korzyści dla Elżbiety z obu tych związków były nieporównywalne.
Offline
Lady K.sama nie była pewna, czy Elizabeth jest zaręczona z Darcy'm, bo
ją osobiście o to zapytała, a ta zaprzeczyła. To wyraźny dowód, że lady K.
oparła się jedynie na pogłosce, rzecz jasna od Collinsa, bo od kogóż by
innego?! A Collins niewątpliwie z kolei wysnuł ten wniosek z pogawędek z
żoną, która będąc świadkiem tylu wizyt Darcy'ego, mimo woli widziała
jego i Elizabeth reakcje i emocje. To w zupełności wystarczy, aby Colli-
nsowie byli niemal pewni, że Darcy ma jak najbardziej poważne zamiary
wobec Elizabeth. I Collins "musiał" uprzedzić o tym swoją protektorkę!
Charlotta musiała coś podejrzewać - wspominała przecież Elżbiecie podczas jej wizyty w Hunsford, że Darcy chyba się nią interesuje. Pułkownik Fitzwilliam też zauważył, że jego kuzyn podczas wizyt na plebanii jest dziwnie małomówny.
Dlatego wydaje mi się, że lady Katarzynie zachowanie siostrzeńca też nie umknęło - mimo wszystkich swoich wad nie była głupia. Rewelacje pastora - chyba ich źródłem była rzeczywiście rodzina Charlotty - kazaly jej uwierzyć, że plotka o zaręczynach wcale nie jest tak nieprawdopodobna, jak to by się mogło wydawać. A ponieważ była kobietą czynu - pojechała do Longbourn. Z wiadomym skutkiem.
Offline
Racja Maryann korzyści były wielkie.
Dlatego wydaje mi się, że lady Katarzynie zachowanie siostrzeńca też nie umknęło - mimo wszystkich swoich wad nie była głupia. Rewelacje pastora - chyba ich źródłem była rzeczywiście rodzina Charlotty - kazaly jej uwierzyć, że plotka o zaręczynach wcale nie jest tak nieprawdopodobna, jak to by się mogło wydawać. A ponieważ była kobietą czynu - pojechała do Longbourn. Z wiadomym skutkiem.
Lady K. kierowała się zarówno swoimi obserwacjami, jak i plotkami rozsiewanymi w okolicy. Nie nadużyłaby swojej reputacji dla marnych podejrzeń....którymi nie obraziłaby Darcy'ego nie mając jako takiej pewności... :twisted:
Offline
Dlatego uważam, że rewelacje pastora były tylko dolaniem oliwy do ognia. Nie wydaje mi się, aby lady Katarzyna uwierzyła w plotkę o zaręczynach. Najwyraźniej jednak uznała, że w nowinach pana Collinsa może kryć się ziarno prawdy.
Kilka miesięcy wcześniej widziała przecież, jak Darcy odnosi się do Elżbiety i na tej podstawie domyśliła się prawdy, a przynajmniej jej części. Potem mogła dojść jednak do wniosku, że "co z oczu, to i z serca". A tu nagle taka nowina.
Najpierw była informacja o zaręczynach Jane i Bingelya - siostry Elżbiety i przyjaciela Darcy'ego. Taki związek dawał obojgu wiele okazji do spotkań (sama Elżbieta miała przecież na to nadzieję). Lady Katarzyna mogła się więc obawiać tego samego, czego Darcy obawiał się kilka miesięcy wcześniej, kiedy ukrył przed Bingleyem przyjazd Jane do Londynu - że uczucie, które przygasło odrodzi się na nowo.
Offline
FANFIKI
Co sądzicie w ogóle o tym temacie??Zapomniałam jeszcze dodać, że wiem, że wiele z was nie dopuszcza żadnego naruszenia granicy, za którą panuje wyobraźnia
Mi raczej czytanie fanfików nie szkodzi
Ale jeśli temat się wam nie podoba i uważacie że w ogóle o tym wspominać to profanacja to przepraszam.
Ja tam dopuszczam. Na dowód całkiem niedawno zrujnowałam się na "Fitzwilliam Darcy, Gentleman" - to jeden wielki trzytomowy fanfik. "Duma..." oczyma Darcy''ego. Bardzo mi się podoba, chociaż momentami mam wrażenie, że autorce miesza się książka z filmem z 1995.
Może czytałyście coś z tej "serii" co się wam (nawet) spodobało - co byłybyście gotowe polecić...
Niestety widziałam dużo tego po angielsku, ale może funkcjonują takie opowieści też po polsku, może coś trafiłyście?
Jakiś czas tem znalazłam taki jeden - niestety, po angielsku. Opisuje scenę, jak Darcy prosi pana Benneta o rękę Elżbiety. Nazywa się "Mr Bennet's Quiet Evening". Na miarę moich skromnych możliwości przełożyłam go na polski.
Offline
Maryann, czy chodzi o ten:
http://198.64.130.61/derby/katja.mbqe.html
tekst?
Nawet niezły. Jakże odbiega to od farmazonów Emmy Tennant...
Offline
Dokładnie. Spodobał mi się, bo w przeciwieństwie do wielu tego typu "produkcji" dosyć dobrze wpisuje się w oryginał. I chyba ta rozmowa rzeczywiście mogła mieć podobny przebieg.
Offline
To właśnie sceny oświadczyn chyba zawsze mi najbardziej brakowało i w książce, i w ekranizacjach P&P. Ciekawe, jak wyobrażała sobie tę scenę sama Jane Austen.
Offline
Sądząc po słowach pana Benneta "to tego rodzaju człowiek, że nie ośmieliłbym mu się odmówić czegoś, o co łaskawie zechciał poprosić" możnaby wnioskować, że Jane chciała nam dać do zrozumienia Darcy był w czasie tej rozmowy taki chłodny i oficjalny, jak na początku "Dumy". Ale może to tylko uprzedzenie przemawia przez pana Benneta?
Offline
Myślę, że panu Bennetowi chodziło raczej o pozycję Darcy'ego, poważanie, jakim się cieszył, nie wspominając już o respekcie, jaki wzbudzała jego postać . Być może Darcy był chłodny i oficjalny - ale wynikało to raczej ze wzruszenia, niż z dumy. Chłopak wreszcie dostał to, o czym tak marzył, i wobec takiego ogromu szczęścia musiał wydobyć na wierzch resztki rezerwy, inaczej uczucia mogłyby wziąć górę. Pamiętajmy, przez ile lat swego życia Darcy tłumił namiętności. Już była mowa o tym, że zachowywał się sztywno i chłodno podczas spotkań z Lizzy pod koniec książki, przed drugimi oświadczynami. Może podobną postawę przyjął wobec ojca Lizzy. W sumie trudno jest mi wyobrazić sobie wybuch uczuć Darcy'ego przed panem Bennetem i rozmowę zakończoną "mów mi tato"- "mów mi synu" A że pan Bennet był uprzedzony, też racja. No bo niby dlaczego miałby nie być?
Wyobraźmy sobie inną sytuację... Co by było, gdyby pan Bennet powiedział "nie"?
Offline
Ja też sobie takiego wybuchu nie wyobrażam. Trochę mi jednak te słowa pana Benneta "pachną" pewną jeśli nie niechęcią, to przynajmniej wątpliwościami. On się zresztą z tym wcale nie kryje - mówi otwarcie Elżbiecie o swoich zastrzeżeniach.
A gdyby się nie zgodził? Wtedy pozostawałoby już tylko udać się po wsparcie do pani Bennet. Tym razem miałaby córkę po swojej stronie.
To by dopiero biedny mąż i ojciec miał za swoje!
Offline
I popłynęłoby z ust zacnej niewiasty nieśmiertelne "Oh Mr. Bennet! How can you tease me so? Have you no compassion for my poor nerves?"
Offline
Byłby, biedak, bez szans - dobrze to wiedział, więc od razu się zgodził. A te wszystkie teksty o wątpliwościach i trosce o szczęście Lizzy to tak dla zamydlenia oczu tylko.
Offline
Moim zdaniem on dobrze wiedział,że jeżeli Darcy przyszyszedł do niego to musiała Lizzy odpowiedzieć pozytywnie na jego oświadczyny,więc się zgodził.Był tylko ciekawy czy jego kochana córeczka wychodzi za niego z miłości?Wiadomo,że była jego ulubienicą i nie chciał się roztawać z córeczką.Dobrze,że po ślubie odwiedzał często państwa Darcy.
Offline
Myślę, że nie dla zamydlenia oczu Maryann....troszczył się o Lizzy najbardziej ze swoich dzieci. Nie chciał, by zmarnowała się w nieszczęśliwym małżeństwie.
Ewelinko, ale i tak jego ulubionym zięciem był Wickham.... Ale Darcy'ego lubił, ze względu na Lizzy. :twisted:
Offline
Toż przecież żartowałam z tym mydleniem. Lizzy była jego najukochańszą córką i "za nic nie rozstałby się z nią dla kogoś, kto byłby mniej wart".
A do Pemberley jeździł rzeczywiście często - szczególnie wtedy, kiedy nikt się go tam nie spodziewał.
Offline
Bo wiedział,że tam jest zawsze mile widziany
Offline
Raczej dlatego że już nie mógł wytrzymać w domu
Offline
Dziwicie się? Mary, Kitty i pani Bennet.... :twisted: strach pomyśleć.
Offline
Dziwić się nie dziwię. Mam tylko nadzieję, że nie zaczął im składać tych niespodziewanych wizyt tak zaraz po ślubie...
Offline
Strony: 1 … 18 19 20 21 22 … 24