Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Strony: 1 … 17 18 19 20 21 … 24
Myślę,że nie był częstym gościem w ich domu.Przecież nie mógł tak często oddalać się od swojej patronki a tak na poważnie to Lady Katarzyna nie uznawała tego małżeństwa, więc chyba nie chciał się jej narażać.A czego ona nie uznaje to on napewno też
Offline
Nie wydaje mi się, aby był częstym gościem w Pemberley. Nie wydaje mi się, aby Elżbieta chciała bez potrzeby narażać Darcy'ego na uniżone względy pastora, a i sama za nim nie tęskniła. Prędzej sama jeździła z wizytą do Charlotty. Na przykład przy okazji odwiedzin w domu - w końcu "to tylko pięćdziesiąt mil."
Offline
Z pewnością nie bywał u Darcych, Lizzy za nim nie przepadała i jej mąż chyba także.
Racja Maryann: a cóż znaczy 50 mil dobrej drogi?
Offline
Śmiem powiedzieć, że jej mąż go po prostu nie znosił.
Offline
Ale czasem pewnie musieli się spotykać. Zresztą lady Katarzyna z czasem zaakceptowała małżeństwo bratanka, to i pan Collins zapewne zmienił zdanie.
Offline
Niewątpliwie zrobił to w tej samej sekundzie i nie okazał cienia zdziwienia. I jeszcze podziwiał jej wielkoduszność i miłość do rodziny.
Offline
Zgadza się - był człowiekiem wyjątkowo mało rozgarniętym i mało taktownym.
Nikt nie ma tu cienia przebaczenia dla Collinsa, a ja próbuje go widzieć jako zwykłego człowieka jakich wiele z licznymi przywarami - nie dla niego samego, bo wcale mnie obchodzi jego los - ale ze względu na Charlottę. Lubię ją i szanuję jej decyzję, i uważam że decyzja ta wcale nie była aż tak strasznie złą i niewybaczalną.
A jak myślicie, kogo Darcy by chętniej gościł czy odwiedził: Collinsa czy Wikhama?
Offline
Odpowiedź jest oczywista - Collinsa.
Obaj szukali poklasku, obaj wykorzystywali protekcje, z tym że Wickham sprytniej, subtelniej i dużo bardziej bezwzględnie. Collins był głupcem. Jego wazeliniarstwo widoczne było jak na dłoni.
Obaj podlizywali się dla ułatwienia sobie życia, dla uzyskania profitów materialnych, ale Collins jest za głupi na intrygi i knowania. I na dłuższą metę - skuteczniejszy. Lady B raczej się nie połapała i dała się doić z bezmyślności. Darcy mimo ze się połapał - na pewno da się doić dla świętego spokoju.
Wickham swoimi knowaniami i balansowaniem na granicy prawa i przyzwoitości tracił jeśli tylko padło na ludzi pokroju Darcyego.
Offline
Darcy na pewno z trudem tolerował Collinsa, Wickhama chyba jednak nienawidził.
W pastorze irytowała o jego głupota i bezkrytyczne lizusostwo, ale właściwie nic konkretnego nie miał mu do zarzucenia.
Wickham natomiast miał na sumieniu długą listę grzechów - od podlizywania się jego ojcu, przez domaganie się nienależnego spadku, po próbę uwiedzenia Georgiany. Nie zapominajmy też o sprawie z Lidią. Darcy musiał go przekupić - musiał póść na układy z człowiekiem, którym gardził. Zrobił to ze względu na Elżbietę, ale z pewnością jego duma mocno to odczuła. Wątpię, by mu to zapomniał.
Offline
Nie musiał tego mu zapominać - miał jak wymieniłaś Maryann masę innych powodów by go nie cierpieć. Poza tym z pastora zawsze mógł się pośmiać z Lizzy....
Offline
Tak mi się przypomniało - czy Darcy wiedział, że pastor chciał się żenić z Elżbietą?
Offline
Możliwe, że Lizzy się pochwaliła mężowi pierwszą propozycją małżeństwa. Ciekawe jak zareagowałby?
Offline
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, jeżeli w ogóle mu powiedziała, to dopiero po ślubie. A więc wtedy, gdy nowina nie miała już tej "siły rażenia" - zwłaszcza, jeśli Elżbieta opisałaby dokładnie okoliczności tych oświadczyn. Raczej nie wpłynęłaby na wzrost temperatury jego uczuć w stosunku do pastora, ale chyba trochę by się ubawił.
Nie wiem natomiast, jakby Darcy zareagował, gdyby dowiedział się o tym np. w Rosings. Pewnie wtedy obeszłoby go to bardziej. Mógłby sobie wyraźniej uprzytomnić, że jeśli nie przestanie się zastanawiać, to ktoś bardziej operatywny go wyprzedzi.
Offline
Ciekawa jestem jego reakcji.... i czy wtedy oświadczyłby się Lizzy? W końcu skoro odrzuciła pastora, który był niezłą partią będąc w tak trudnej sytuacji materialnej to może równie dobrze odrzucić i jego. Ale to już jego ryzyko....
Offline
Nikt nie ma tu cienia przebaczenia dla Collinsa, a ja próbuje go widzieć jako zwykłego człowieka jakich wiele z licznymi przywarami - nie dla niego samego, bo wcale mnie obchodzi jego los - ale ze względu na Charlottę. Lubię ją i szanuję jej decyzję, i uważam że decyzja ta wcale nie była aż tak strasznie złą i niewybaczalną.
Ale dlaczego od razu strasznie zła i niewybaczalna ma być ta decyzja?
To była decyzja Charlotty i ona poniosła jej wszelkie konsekwencje. Już chyba pisałam, że musiała mieć naprawdę stoickie podejście do życia, żeby wytrzymać z takim mężem. Myślę, że nie było jej łatwo - właśnie dlatego, że też ją lubię to tak myślę.
Jednak wiadomo,że w domu też by jej nie było łatwo. A że była brzydka, więc życie jej nie rozpieszczało... pewnie musiała się nauczyć, że będzie miała tylko to o co sama się postara.
Pamiętam przecież, że Collins nie oświadczyłby się jej, gdyby jej własne o to starania.
Offline
Zapomniałam dodać, że to jaka jest Charlotta nie zmienia tego, jaki jest Collins. Bo ona nie o niego dbała wychodząc za niego, ale o siebie!
Offline
To chyba oczywsiste izek....byłaby głupia gdyby nie zaczerpnęła z tego małżeństwa korzyści. Poza tym jest jeszcze inna kwestia: Charlotta pod koniec książki była w ciąży. Na pewno pokochała swoje dziecko i poświęciła się jego wychowaniu. To też swego rodzaju odoskocznia od pastora.
Offline
zawsze mnie zastanawia, kto poinformował Lady Katarzynę o możliwości zaślubin Darcego z Lizzy, co skutkowało jej przyjazdem do domu Bennetów. Czyżby, ktoś wiedział??? Kto rozpuścił taką informację?? chyba nie ciotka Gardiner.... a może nasza droga Charlotta.... na prawdę nie wiem.... a może nieuważnie czytałam..
Offline
FANFIKI
Ostatnio czytam fanfiki różnego autorstwa - opowiastki na bazie DiU pisane przez fanów tej powieści Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona jak strasznie dużo można tego znaleźć w sieci: obejmują różny okres, różnych bohaterów, są różnej długości, i RÓŻNEJ JAKOŚCI... Trafiają się czasem strasznie beznadziejne, ale i takie, które dobrze się czyta i są ciekawe. Oczywiście nikt nie dorówna JA, ale czasami nie jest aż tak źle
Skoro wątek jest "Wspólne czytanie i komentowanie D&U" (a orginał już przeczytany ) może mogłybyśmy tu też poczytać kilka fanfików i je wspólnie ocenić i porównać z treścią orginału?
Może czytałyście coś z tej "serii" co się wam (nawet) spodobało - co byłybyście gotowe polecić...
Niestety widziałam dużo tego po angielsku, ale może funkcjonują takie opowieści też po polsku, może coś trafiłyście?
Co sądzicie w ogóle o tym temacie?? :?:
Offline
FANFIKI
I sama powiem może na początek co ostatnio przeczytałam:
Learning to Hope [autor: Kristen]
opowieść jak to było ze strony Darcego od momentu ich powrotu do Netherfield (wizyta przed oświadczynami Bingleya) i dalej. Podoba mi się ze względu na wytłumaczenie jego wtedy wyjazdu i wahań (coś podobnego mi się wydawało ), jest też trochę więcej o dniach wokół oświadczyn (na co niektóre z was narzekały - że JA jest w takich opisach dość oszczędna ). Ogólnie całkiem mi się spodobał
Chętnie bym posłuchała, co wam się w nim spodobało co nie...
[jest po angielsku]
Streszczenie od autora: After having successfully arranged for Wickham and Lydia's marriage, Darcy retreats to his home in London in despair of ever winning Elizabeth's hand. However, a surprising visit from Lady Catherine results in consequences that she had not anticipated, and a second chance for Darcy.
A to link do tego fanfika: http://www.austen.com/derby/krist1.htm
Offline
FANFIKI
Co sądzicie w ogóle o tym temacie??
Zapomniałam jeszcze dodać, że wiem, że wiele z was nie dopuszcza żadnego naruszenia granicy, za którą panuje wyobraźnia
Mi raczej czytanie fanfików nie szkodzi
Ale jeśli temat się wam nie podoba i uważacie że w ogóle o tym wspominać to profanacja to przepraszam.
Offline
zawsze mnie zastanawia, kto poinformował Lady Katarzynę o możliwości zaślubin Darcego z Lizzy
Kika, zauważ, jak oni się przez cały czas obserwują! Zwrócilam uwagę czytając książkę, że w tym niewielkim światku ("bywamy w dwudziestu domach") niewiele się mogło ukryć. Szczególne pod obstzrałem byłi kawalerowie do wzięcia, jako ci, którzy w tej społeczności decydowali o losach innych: czyli panien do wzięcia. Na dodatek tam niewiele się działo - nie słychać nic o polityce, o wieściach ze świata. Każde, nawet błahe wydarzenie wałkowane jest pewnie w nieskończoność. Charlotta zauważyła w Hunsford zainteresowanie Darcy'ego, JA o tym wspomina. Po zaręczynach Jane i Bibgleya Collinsowie mieli na pewno nowy temacik do poruszenia przy herbatce w Rosings. I tak powstała plotka, która ostatecznie doprowadziła do ślubu.
Offline
Trzykrotko wszystko się zgadza, też mi się wydaję, że to była Charlotta... Przecież Colins wyraźnie pisał w liście do Benneta o planowanym rychłym ślubie Lizzy z Panem Darcym, ale przecież co do zaręczyn mogli tylko zgadywać... żadna z tych osób nie była bezpośrednim świadkiem rozmów tete a tete Darcego z Lizzy, dlatego też plotka mogła dotyczyc zainteresowania jakim Darcy darzył Lizzy.... a tu Lady Katrzyna zjawiła się z pewną wiadomością o zaręczynach swojego siostrzeńca.... zwarzając na okoliczności, że Lizzy przez długi okres czasu nie miała żadnego kontaktu z Darcym... ta plotka, która tak szybko się rozniosła.... jej pochodzenie jest wielce zastanawiające
Nie wiem, mam w tej sprawie mieszane uczucia.... nieraz sobie myślę czy aby Darcy nie wygadał się Bingleyowi.... chociaż lady Katarzyna też była bystrą i ciekawską osóbką, znała swojego siostrzeńca i gdy taka myśl zaświtała jej w głowie (a Charlotta mogła ją w tym niechcący utwierdzić) przerażona w te pędy udała się do Lizzy, aby się uspokoić.... (jej córeczka Anna nie miała szerokich widoków, aby wyść zamąż za kogoś innego.... przecież niegdzie nie bywały).... no i to stwierdzenie, że Lady Katarzyna była wielce użyteczna.... bo może gdyby nie jej strach o przyszłość córki to Darcy nie miałby okazji i pretekstu do ponownych oświadczyn Lizzy....
ale się napisałam:)
Offline
Trzykrotko wszystko się zgadza, też mi się wydaję, że to była Charlotta...
A ja myślę że malutką plotkę lokalną stworzoną przez kogoś z nudów wyolbrzymił ktoś z sąsiadów Longbourne w liście do Charlotty (podejrzewałabym tu ojca Charlotty, albo może matkę - nie wiadomo jaka ona właściwie była) chcąc być pierwszym z taką nowiną: wyobrażał sobie zapewne, że zanim list dojdzie sytuacja Lizzy-Darcy się rozwinie tak, że wyolbrzymiona plotka w liście będzie w sam raz. Nie przewidział tylko że Darcy wyjedzie z okolicy...
Charlotta tylko przekazała mężowi, co było wg. listu właściwie już faktem, że Darcy adoruje Lizzy w celach matrymonialnych - nowina ta potwierdzała jej wcześniejsze obserwacje, więc nie pomyślała nawet że to może być mocno przesadzona plotka.
A Collins dołożył do tego że już po zaręczynach i tak to wyszło
lady Katarzyna przerażona w te pędy udała się do Lizzy, aby się uspokoić.... (jej córeczka Anna nie miała szerokich widoków, aby wyść zamąż za kogoś innego.... przecież niegdzie nie bywały)....
Chyba Anna ze względu na posag miała dobre widoki na męża, chodziło o to tylko żeby znaleźć takiego, który po swej stronie też wniesie jakiś majątek i dobre nazwisko. Myślę że znalezienie takiego nie byłoby mimo wszystko trudne dla Lady de Borg (bywać mogły przecież zacząć), chodziło bardziej o to że ona sobie tak postanowiła o Annie i Darcym, i zszokowało ją, że cokolwiek mogłoby się JEJ sprzeciwić...
Offline
Strony: 1 … 17 18 19 20 21 … 24