Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
dlatego wersja łozińskiego jest dla mnie nie do zaakceptowania.
Natomiast rozumiem, że ktoś kto przeczytał pierwszy raz książkę w tłumaczeniu łozińskiego może mieć zupełnie inne odczucia.
no cóż... słynne pierwsze wrażenie.
Ja również czytałam wersję Skibniewskiej jako pierwszą, ale ten toporny jezyk nie zrobił na mnie wiekszego wrazenia. Dopiero drugie czytanie mnie przekonało. No i nie ustrzegła się łozinizmów ze słynnym Gryfem (ktory się tam znalazł ni z gruszki, ni z pietruszki ).
Å‚ozinski ma piekny styl, ale te spolszczenia sÄ… straszne.
I dlatego moją najukochańszą wersją jest tłumaczenie Frąców
Amen
Offline
Tak sobie siedzę i myślę. I przychodzą mi do głowy różne myśli. Moja przygoda z książką DiU zaczęła się mniej więcej w 1982 roku. Pamiętam, stare wydanie, wtedy już mocno podniszczone, mimo że było już po wizycie u introligatora. Nie pamiętam roku wydania. Przełożyła Anna Przedpełska-Trzeciakowska. Na końcu było jakieś posłowie (chyba tłumaczki, albo wydawcy, nie pamiętam). Książka została przeze mnie zaczytana na śmierć. Zupełnie nie pojmuję faktu, że nikt inny jej z naszej biblioteki nie wypożyczał. Może dlatego, że ona wiecznie była u mnie .
I tak sobie właśnie siedzę, wspominam, wertuję moją książkę (wyd. Prószyński, przekład Przedpełska-Trzeciakowska). I nagle coś mnie tknęło dziwnego. Przeczytałam właśnie ustęp: "Uczucia moje nie zmieniają się z dnia na dzień tylko dlatego, że ktoś usiłuje na nie wpłynąć. Usposobienie moje można chyba nazwać zawziętym."
Nie wiem dlaczego, ale jestem prawie pewna, że w starym wydaniu było: "Usposobnienie moje można chyba nazwać pełnym wstrętów i uprzedzeń" - mniej więcej tak. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, a przecież pamięć moja może mi płatać figle. Czy ktoś z was ma może dostęp do starych wydań tej książki?
E.
Offline
TrochÄ™ oftop, ale trudno...
Żaden przekład nie odda bowiem genialnego "Oh, I feel my faintness coming upon me" Mrs Bennet po tym, jak dowiedziała się, że Lydia uciekła z Wickhamem. Cudownie brzmią też te wszystkie "upon my word", "upon my honour", "may I be allowed", "pray say.." i inne uroczo archaiczne zwroty.
Dziewiętnastowieczna angielszczyzna... Mniam, palce lizać.
Przypomniałaś mi stwierdzenie Aine, którego teraz nie potrafię odnaleźć, że nie dobrze jest się uczyć angielskiego na Szekspirze, czy JA. Otóż pewien mój znajomy pomagał w nauce angielskiemu swojemu koledze, który wyjeżdżał do Anglii. Lata były chyba jeszcze 80-te i możliwości kontaktów z Zachodem mniejsze -- w tym mniejsze kontaktów z żywym angielskim. No i się uczyli na angielskich powieściach To chyba nie była JA, ale i tak ten który wyjechał do Anlii uchodził początkowo za strasznie dumnego i oficjalnego -- nawet do najbliższych kumpli zwracał się używając angielskiego literackiego i to sprzed kilkudziesięciu lat
Offline
Owszem, nawet tradycyjni i bardzo konserwatywni Anglicy padliby ze śmiechu na dźwięk dziewiętnastowiecznej angielszczyzny stosowanej w codziennej konwersacji.
Czytanie Austen w oryginale nie polecam zatem jako sposób nauki języka, ale jeśli ktoś go już opanował w stopniu przynajmniej dobrym, "P&P" po angielsku to prawdziwa przyjemność. Poza tym wielu niuansów słownych, których przecież u Austen jest pod dostatkiem, nie odda żadne - nawet najwprawniejsze - tłumaczenie. Ja zawsze czytając polskie przekłady jakichkolwiek książek, nie mogłam się oprzeć myśleniu, jak brzmiałyby te zdanie z oryginale. A za tłumaczenia imion (osławiona Janina...) powinno się konfiskować cały nakład. ;-)
Offline
nawet do najbliższych kumpli zwracał się używając angielskiego literackiego i to sprzed kilkudziesięciu lat
No ja podawałam przykład sienkiewiczowski. No bo gdyby któraś z nas usłyszała "Tak waćpanne miłuję, że dychać nie mogę" to chyba prędzej wziełaby to za żart niż deklaracje lub wyznanie [/img]
Offline
Darcysiu: ja mam przykład z notowanego dla Was w tle Nabokova (wolno mi idzie...), który komentuje "Mansfield Park" pisze:
[...] mamy tu szorstkÄ… i irytujÄ…co aktywnÄ… paniÄ… Norris, którÄ… widzimy przelotnie, zajÄ™tÄ… „rozgrzebywaniem i niszczeniem wspaniaÅ‚ego ognia rozpalonego na kominku” (perfekcja stylu Austen przejawia siÄ™ w tym miejscu choćby użyciem słówka „niszczenie” (w oryg. injuring – „ranienie, kaleczenie”; przyp. tÅ‚um.)
Aine: pamiętam Twoją uwagę. Choć z drugiej strony mam nadzieje, że swoim kumplom nie wyznawał on miłości
Oddaj wierzbie
Całą nienawiść, całe pożądanie
Twego serca.
Basho (1644-1695)Offline
mam nadzieje, że swoim kumplom nie wyznawał on miłości
Niczego nie możesz być pewnym. ale gdyby wszedł do pubu z tekstem w stylu "okrutniem rad waścpanów widzieć", to pewnie gapiliby się na niego jak na wariata
Offline
A czy wiecie kto tłumaczył "DiU" z wydania w Kolekcji Hachette (jasnozielona twarda oprawa)?
Offline
Na 95% Anna Przedpełska-Trzeciakowska, czyli ta sama co w Prószyńskim. Jutro będę w domu, to sprawdzę.
Offline
Dzięki! Prawie 100 %-owa pewność to już coś :-) Czekam zatem na dalszą odpowiedź.
Offline
ja mam ksiazke P&P z wyd.zielona sowa
i doszlam do wniosku ze mogliby sie troszke bardziej postarac, ze wzgledu na literowki
Offline
Też mam zieloną sowę, lubię ogólny wygląd, bo ma ładną okładkę i ciekawy tekst na temat twórczości JA na końcu, ale jak pisze Kathy - jest kilka literówek, też momentami trochę niefortunnie przetłumaczone wyrazy - np. gdy na pierwszym balu Darcy mówi do Bingley'a, że nie ma z kim tańczyć, bo jego siostry są już zajęte, w tym tłumaczeniu jest wyraz "zaręczone", a pani Bennet w pewnym momencie została nazwana "Lady Bennet"...
Offline
Mam akurat pod ręką obydwa tłmaczenia DiU tj. p.M. Gawlik-Małkowskiej i p.A. Przedpełskiej- Trzeciakowskiej, i pozwolę sobie dokonać małego porównania. Bardziej podoba mi się tłumaczenie p. Małkowskiej. Mam jednak małe watpliwości. Otóż pani Małkowska napisała w scenie rozmowy Elizabeth z Jane, kiedy Lizzy mówi siostrze o swoich zarczynach:"Muszę wyznać, że kocham go bardziej niż Bingleya", a pani Trzeciakowska: "Przyznam ci się że kocham go bardziej niż ty twego narzeczonego". Te zdania (wg mnie ) nie mają takiego samego znaczenia. Jednak jest jedno=D zdanie, które nie podoba mi sę zbytnio w tł. p.G.M (przy II oświadczynach mr. Darcy'ego), które brzmi: "Wmawiałeś sobie, że powiem tak?" (jak??) Lepiej brzmi: "Byłeś wówczas pewien, że zostaniesz przyjęty?".(p.P.T.) A przy okazji czy ktoś byłby tak dobry i wyjaśnił mi w jakiej sytuacji znajdował się mr. Darcy, że p. P.T. Napisała:"Elżbieta speszona, zakłopotana i dodatkowo przejęta jego sytuacją..." W JAKIEJ SYTUACJI ZNAJDOWAł SIĘ PAN DARCY??? Byłabym wdzięczna jakby ktoś mnie mógł oświecić. Z góry dziękuję. Pozdrawiam=)
Offline
LizzyBennet napisa³:
A przy okazji czy ktoś byłby tak dobry i wyjaśnił mi w jakiej sytuacji znajdował się mr. Darcy, że p. P.T. Napisała:"Elżbieta speszona, zakłopotana i dodatkowo przejęta jego sytuacją..." W JAKIEJ SYTUACJI ZNAJDOWAł SIĘ PAN DARCY??? Byłabym wdzięczna jakby ktoś mnie mógł oświecić. Z góry dziękuję. Pozdrawiam=)
Pewności nie mam, bo nigdy nie byłam w "sytuacji" pana Darcy Ale tak sobie mniemam, że chodzi o jego pytanie, czy jeszcze myśli o nim niepochlebnie. Darcy był chyba na granicy cierpliwości. Po rozmowie z Lady C. musiał się od razu dowiedzieć, czy może choćby marzyć, że Lizzy kiedykolwiek mogłaby go pokochać. Więc pytał i czekał wyroku. Bo jakby Lizzy (dla nas wprost nie do pomyślenia) powiedziałaby, że niegdy go nie polubi, bo jest @$#%#%% (w skrócie), to chyba z miejsca by wyjechał do Pemberly. I kto wie, czy nie miałby pewnych ciągot do samobójstwa. A dziedzica to już na pewno by nie zostawił, bo już nie umiałby z żadną inną kobietą.... Bo tylko ta jedna się dla niego liczyła i on będzie zawsze tylko o niej myślał. A Lady C. powiedziała mu, że Lizzy jest gotowa "się za niego wydać" (to z mojego egzemplarza, gdy Lady C. rozmawia z Lizzy). Więc obudziła sie w nim nadzieja, że może nie wszystko stracone. No wiec, on na koń i do dziewczyny. A teraz czeka co ona na to.
To pokrótce moja opinia o jego "sytuacji".
Jakby ktoś miał inny pomysł to ja chętnie posłucham.
Offline
Dione napisa³:
A dziedzica to już na pewno by nie zostawił, bo już nie umiałby z żadną inną kobietą....
Czas leczy wszystkie rany. Czasem tylko trzeba mu pomóc
Co do pytania o "sytuację" Darcy'ego, to ja nie wiem, czy do końca łapię kontekst. Ale rozumiem, że Darcy tyle w Lizzy "zainwestował" -- i emocjonalnie, i towarzysko (Lady Katarzyna) i finansowo (Lidia!); szczęśliwym trafem wykradł chwilę, w której mógł z Lizzy porozmawiać w cztery oczy, że no... był w "sytuacji"
Mam tyle słów, jest ich siła.
Życzeń i pragnień jak w kolędzie.
Gdzie się podziały kiedy byłaś;
czy się odnajdą, gdy znów będziesz...
Tyle Czyżykiewicz, niekoniecznie o sytuacji Darcy'ego, ale wcale możliwe, że o tej sytuacji także
Offline
pak4 napisa³:
Dione napisa³:
A dziedzica to już na pewno by nie zostawił, bo już nie umiałby z żadną inną kobietą....
Czas leczy wszystkie rany. Czasem tylko trzeba mu pomóc
Przy jego charakterze? On przez 23 godziny w ciągu doby rozpamiętywałby jej odmowę, jej inteligencję, jej uśmiech, włosy, oczy, koronki przy sukience i twarzowy kapelusik. Tę pozostałą godzinę poświęciłby zastanawianiu się, gdzie jest jedyny mężczyżna godzień zostania mężem Georgianny. No ale oczywiście nikt by nic nie wiedział, bo wobez innych zachowywałby się jak ponury sztywniak.
Offline
z wszystkich rzeczy wiecznych, najmniej wieczna jest wieczna miłość
Nie wierzę w wieczną miłość, tak jak nie wierzę w ascetyczne podejście Darcyego do kobiet i do małżeństwa.
Nie w tych czasach.
Offline
W naszych nie.
Ale jego....
Offline
Zerknąłem do oryginału:
LizzyBennet napisa³:
"Muszę wyznać, że kocham go bardziej niż Bingleya", a pani Trzeciakowska: "Przyznam ci się że kocham go bardziej niż ty twego narzeczonego".
Why, I must confess, that I love him better than I do Bingley.
"Wmawiałeś sobie, że powiem tak?" (jak??) Lepiej brzmi: "Byłeś wówczas pewien, że zostaniesz przyjęty?".(p.P.T.)
Had you then persuaded yourself that I should?
p. P.T. Napisała:"Elżbieta speszona, zakłopotana i dodatkowo przejęta jego sytuacją..."
Elizabeth feeling all the more than common awkwardness and anxiety of his situation, now forced himself to speak (...)
Jak zerkam do tekstu, to jego sytuację określa sposób zapytania, dość gwałtownie wyczekujący odpowiedzi. (Nawiasem mówiąc, czy Darcy nie potrafi się inaczej oświadczać?)
Offline
Ja bym fragmencik przetlumaczyla tak: Elizabeth wyczuwajac wieksze skrepowanie i niepokoj z jego strony niz normalny w tej sytuacji zmusila sie aby przemowic. Nie brzmi to pieknie i nie jest verbatim, ale wydaje mi sie, ze taki jest sens.
1) 'all the more than common...' znaczy ze wiekszy niz w normalnej/ zwyklej sytuacji
2)'his situation' to dla mnie dosc niezreczne dla faceta w jego 'situation' (a przypominam, ze w powiesciach JA slowo to najczesciej oznacza 'situation in life', tzn. urodzenie, pozycje spoleczna, dochod, etc.) oswiadczanie sie po raz drugi nie bedac pewnym czy zostanie przyjety.
3) najpopularniejszym obecnie znaczeniem slowa anxiety jest niepokoj, ale w czasach JA slowo to kamuflowalo pozadanie, choc w slowniku takie tlumaczenie pewnie znajdziecie jako ostatnia opcje
4) w oryginale jet oczywiscie herself a nie himself
Offline
LizzyBennet napisa³:
Otóż pani Małkowska napisała w scenie rozmowy Elizabeth z Jane, kiedy Lizzy mówi siostrze o swoich zarczynach:"Muszę wyznać, że kocham go bardziej niż Bingleya", a pani Trzeciakowska: "Przyznam ci się że kocham go bardziej niż ty twego narzeczonego". Te zdania (wg mnie ) nie mają takiego samego znaczenia.
Oczywiście, że nie mają! Dziwne by było, gdyby Lizzy swego narzeczonego kochała mniej niż Bingleya... To by siostry raczej nie ucieszyło...
Offline
W oryginale Lizzy mówi mniej więcej tak, jak przetłumaczyła pani Małkowska, to drugie za bardzo się nie zgadza. Może pani Trzeciakowskiej za bardzo do kontekstu to nie pasowało, bo trochę dziwne, żeby Lizzy mówiła o swojej miłości do Bingley'a , tyle że w tym momencie była bardzo radosna i nie mogła powstrzymać się od żartów, co może tłumacze umknęło.
Offline
Dokładnie! Te żarty Lizzy też nam jakoś umykają...
Offline
pak4 napisa³:
(Nawiasem mówiąc, czy Darcy nie potrafi się inaczej oświadczać?)
Paku przecież on się jeszcze nie oświadczał. On tylko pytał, czy ona go ciągle nienawidzi, czy może już trochę zyskał w jej oczach i czy ewentualnie mogłaby rozważyć, że on się jeszcze kiedyś będzie chciał oświadczyć, więc czy mógłby ją trochę poadorować. Miał raczej nadzieję, że powie : "Dobrze panie Darcy, jest pan miły, więc możemy spróbowac sie bliżej poznać. Być może za jakiś czas pana pokocham." Ale skoro ona powiedziała, ze nie ma co czekać, bo już się zdążyła zakochać, więc mógł się oświadczyć od razu (tak mi się wydaje, że zrobił to w tych "gorących słowach", o których wpsomina JA, lecz ich nie przytacza).
Offline
Darcy mówi:
"You are too generous to trifle with me. If your feelings are still what they were last April, tell me so at once. My affections and wishes are unchanged, but one word from you will silence me on this subject for ever."
Jedyne pragnienie, do którego się Darcy odwołuje, to pragnienie poślubienia Lizzy. Tym samym podtrzymuje swoją prośbę o rękę. Jak tego nie uznać za "oświadczyny"?
Faktycznie, Darcy który poszarżował w kwietniu, nie może jej zaproponować zwyczajnie częstych spacerów, czy wspólnych tańców na najbliższym balu i jakoś do swojej wcześniejszej prośby musi się odnieść. Lizzy może też się podomagać bardziej romantycznej (choć to w sumie bardzo romantyczne ) formy oświadczyn w przyszłości. Ale sama propozycja w tym zdaniu już faktycznie padła.
Offline