Jane Austen

Ogród Jane Austen

Porównanie dwóch ekranizacji "Emmy"

Porównanie dwóch wersji „Emmy” Jane Austen z 1996 roku

Emma - zaadaptowana dla telewizji przez Andrew Davies'a z Kate Beckinsale jako Emmą i Markiem Strong'iem jako panem Knightley.

Emma - zaadaptowana dla filmu przez Douglas'a McGrath, z Gwynneth Paltrow jako Emmą i Jeremy Northam'em jako panem Knightley. Odkrycie, że będą się ścigać musiało być dla obu zespołów filmowców raczej irytujące, za to wprowadzenie na ekrany dwóch wersji Emmy Jane Austen (1816) w tym samym roku, 1996, mogło tylko wywołać dodatkowe zainteresowanie u widzów.
Rzeczy się komplikują kiedy dodamy do tego jeszcze film „Clueles” (1995) Amy Heckerling. Zabawną, żywą adaptację powieści Austen, której akcja rozgrywa się w wyższej szkole w Kalifornii, z Alicią Silverstone jako Cher, doskonałym współczesnym odpowiednikiem Emmy Woodhous („ładna, rozumna, bogata”).
To porównanie dotyczy tylko kilku kwestii. Nie chcę mówić która jest lepsza, która gorsza (chociaż wiem jakie są moje osobiste preferencje). Obie wersje mają wady i zalety, ale obie mają doskonałą obsadę. Film jest bardziej upiększony i romantyczny, wersja TV bardziej prozaiczna i bardziej ukazująca obraz świata, w którym żyje Emma.

Sceny wprowadzające:

Rozpocznijmy od obejrzenia sekwencji początkowych każdej wersji. Tak przedstawia je Jane Austen:
„Emma Woodhouse, osóbka przystojna, rozumna i bogata, posiadająca dostatni dom i obdarzona pogodnym usposobieniem, otrzymała, zda się wszelkie dary, jakie życie ofiarować może; toteż przeżyła na świecie blisko dwadzieścia jeden lat bez większych powodów do zmartwień i niezadowolenia...
Prawdziwe zło w położeniu Emmy polegało na tym, że mogąc powodować się jedynie własną wolą, miała nieco zbyt pochlebną opinię o sobie; obie te niepomyślne okoliczności razem wzięte groziły zmąceniem wielu przyjemnych chwil, które mogłyby się stać jej udziałem. Niebezpieczeństwo na razie było jednakże tak niedostrzegalne, że cechy owe bynajmniej nie wydawały się jej niefortunne.”
Ten sposób widzenia Emmy jest dość ironiczny. Opis sugeruje, że mógłby być wykonany przez samą Emmę, jednak Jane Austen jasno ostrzega nas, że samozadowolenie Emmy może ten opis czynić nie do końca wiernym. Powieść jest znakomita - inteligentna i bardzo śmieszna, jako, że Emma raz za razem partaczy próby wyswatania swoich znajomych. Dzięki umiejętnościom Jane Austen, tak jak pan Knightley, nic nie możemy poradzić na to, że kochamy Emmę nawet kiedy potępiamy jej głupotę.
Jane Austen nie musiała tłumaczyć pozycji społecznej Emmy czy ograniczeń jej życia. To byłoby oczywiste dla jej współczesnych, dla nas to już trudniejsze do zrozumienia. Nawet chociaż Emma mieszka 16 mil od Londynu, rzadko (jeśli w ogóle) ryzykuje oddalenie od wioski Highbury i własnego ojca. Jej widzenie świata jest ograniczone przez sytuację, w której się znajduje. Jest żywiołową i inteligentną młodą kobietą nie zaprzątniętą niczym istotnym i zawsze gotową na psoty.
Film Dougla'sa McGrath wprowadza idealną scenę otwierającą film, ukazującą wszystkie te okoliczności i pozycję Emmy w jej małym świecie. Pierwsze ujęcie z perspektywy nieba, pokazuje migoczące gwiazdy i ziemię obracającą się wokół własnej osi. Kiedy obraz zyskuje więcej szczegółów, okazuje się, że migające gwiazdy są jakimiś błyskotkami, a kula ziemska pomalowaną piłką wirującą na gałązce drzewa. Kamera zbliża się pokazując nam najpierw rysunek południa Anglii, by już za chwilę po kolejnym zbliżeniu pokazać urocze miniatury Highbury, Donwell Abbey i kilku głównych postaci, które wypełniają ten świat. Wtedy kula znowu jest pokazana z perspektywy. Jest zdjęta z drzewa i wisi w ręku Emmy Woodhouse, podczas gdy żeński głos oznajmia:
„W czasie kiedy miasto znaczyło cały świat a potańcówka cieszyła się większym zainteresowaniem niż ruchy wojsk, żyła sobie pewna młoda dama, która wiedziała jak ów świat powinien wyglądać”.
Emma (Gwyneth Paltrow) wygłasza wtedy swoją pierwszą kwestię wręczając delikatną, malowaną przez siebie miniaturkę świata swojej ukochanej dawnej guwernantce pani Weston (Greta Scacchi):
EMMA: „ Najpiękniejszą rzeczą na ziemi jest dobrze dobrana para i szczęśliwe małżeństwo”.
Wspaniałe rozpoczęcie historii, od razu umieszczające ją we właściwym kontekście.
Porównajmy początek wersji Andrew Davies'a, tak jak opublikowany scenariusz to opisuje:
Podwórko Hartfield. Noc.
Cienie 3 albo 4 postaci przemykają przez trawnik. W tle widzimy sylwetkę dworu a złodzieje dobierają się do kurnika. Trzask! Pęka drewno wyłamanych drzwi. Teraz wszystkie kurczaki wrzeszczą i latają bezładnie - złodzieje kradną je, wszędzie fruwają pióra. Teraz oni są na zewnątrz, biegną szybko tą samą drogą, którą się zjawili, kury gdaczą. Słyszymy sielankowe rżenie konia:
Ogrodnik: Hej! Hej tam! Stać złodzieje!!!
Bang! Pada strzał. Cięcie.
Wnętrze. Sypialnia Emmy.
Emma zrywa się obudzona hałasem i podchodzi do okna w koszuli nocnej.
Scena przenosi się na przygotowania do ślubu państwa Weston, z Emmą (Kate Beckinsale) łagodzącą rozpacz jej ojca po stracie panny Taylor.

Oczywiście, ten scenariusz próbuje na różne sposoby pokazać świat Emmy, poprzez umieszczenie go w kontekście, który połączy biedny lud z jego wszystkimi niewygodami oraz bogaczy z ich lenistwem i opieszałością.
Te dwa różne początki ukazują myśl przewodnią, która różni pod względem podejścia do „Emmy” obie wersje. Wersja McGrath'a skupia się dokładnie na świecie Emmy, gdzie nawet służba domowa jest prawie niewidoczna, a wieśniacy są tylko dekoracyjnym tłem dla scen zewnętrznych. Davies dla kontrastu, wykorzystuje każdą okazję aby przypomnieć nam, że styl życia bogaczy nie pozostawał bez konsekwencji dla innych i nie był taki magiczny. Najlepszym przykładem tego jest piknik w Box Hill. Podczas gdy Emma, Jane Fairfax, Harriet, Westonowie, panna Bates, pan Knightley i Frank Churchill po prostu dobrze się bawią, my widzimy gromadę służących wdrapujących się na wzgórze i taszczących wszystkie niezbędne tej zabawie przedmioty - stół, duże ilości jedzenia, obrusy - wszystkie te piknikowe akcesoria.

Emma

Obie Emmy są urocze na swój własny sposób. Gwyneth Paltrow jest śliczna, z tym jej wyglądem elfa, z wysoko podpiętymi blond włosami (świetne fryzury) i delikatnie spływającymi z niej muślinowymi sukienkami. Ukazuje nam Emmę, która jest słodka, inteligentna, pewna siebie, chociaż zdolna przyjmować wyrzuty pana Knightey'a. Widać, że kamera ją kocha, pokazuje ją w długich zbliżeniach znacznie częściej niż inne postaci, jest obecna niemal w każdej scenie. Mój jedyny zgryz to jej ciężko wypracowany dystyngowany angielski akcent. Jest tak perfekcyjny, że aż problematyczny. Jest zbyt dopracowany, zbyt monotonny, chwilami wręcz nudny, tym bardziej im bardziej ona stara się pokazać, że może być bardziej angielska niż Anglicy.
Kate Backinsale jest ciemnowłosa i śliczna, kładzie większy nacisk na inteligencję niż na urodę. Jej fryzury są mniej dopracowane, ubrana jest w całą serię luźnych sukienek i interesujących kapeluszy - jest bardziej w zgodzie z ówczesnym stylem, ale już nie wygląda tak romantycznie i jak ze snu jak Paltrow. Jej Emma wydaje się bardziej praktyczna, Davies daje jej wiele wymyślonych scen, w których gra według własnego schematu, stykając się z rzeczami, które niekoniecznie jej pasują, jak na przykład związek pana Knightley'a z Harriet Smith. Chociaż dla mnie Kate Beckinsale nieco wygrywa w konkurencji z Gwyneth w roli Emmy, to nie ma to aż takiego znaczenia, bo obie wersje są zachwycające.

Pan Knightley

Obaj panowie Knightley są przedstawieni w bardzo różnym świetle. Jane Austen przedstawia go w bałamutny, prozaiczny sposób:
„Pan Knigtley, stateczny człowiek lat trzydziestu siedmiu czy ośmiu, był nie tylko dawnym i zażyłym przyjacielem rodziny, ale nawet powinowatym, jako starszy brat męża Izabelli. Mieszkał o milę od Highbury, bywał gościem częstym i mile widzianym...Pan Knightley miał pogodne usposobienie co dobrze wpływało na gospodarza”.
Nie ma wątpliwości, że to wygodny dla Emmy jego obraz na początku powieści. Jane Austen żartuje sobie z nas przedstawiając go jako maksymalnie nieciekawego kandydata na bohatera romantycznego. On raczej prezentuje się na miłego towarzysza dla jej ojca niż dla niej - miły ale bynajmniej mało ekscytujący. Oczywiście w miarę postępu opowieści uczymy się kochać i doceniać pana Knightley'a, tak jak Emma. W końcu uświadamia sobie, że go kocha, kiedy on nareszcie ukazuje się, jako jej „rycerz”. Knightley jest jednocześnie prostolinijny i skomplikowany. Staje się horrendalnie zazdrosny o zainteresowanie Emmy Frankiem Churchill'em, dopiero wtedy uświadamia sobie niebezpieczeństwo jej utraty i to czym by to dla niego było. Jest odpowiedzialnym, ciężko pracującym właścicielem ziemskim, który opiekuje się swoimi dzierżawcami. Zilustrowano to na przykład, pokazując jego zainteresowanie decyzją Roberta Martina o poślubieniu Harriet Smith.
Jak moglibyśmy się spodziewać, obie wersje wprowadziły przeciwstawny obraz bohatera (ostatecznie satysfakcjonujący) romantyczny i prozaiczny. Douglas McGrath dał rolę Knightley'a Jeremiemu Northam'owi, który jest wysoki, szczupły, ciemnowłosy i przystojny (jeśli ktoś lubi wydatne usta i pewnych siebie facetów). Ten Knightley istnieje tylko w związku z Emmą i jej światem. Oczywiście jest w wolnych chwilach dżentelmenem, nie mającym żadnych interesów, które by go zaprzątały, żadnych służących, którzy wymagaliby jego uwagi. Wszystko jakoś magicznie samo się dzieje. McGrath napisał nową scenę, w której Emma i Knightley strzelają z łuku w idyllicznej atmosferze letniego dnia, jednocześnie kłócąc się i rywalizując o pierwsze miejsce. Knightley rzuca tam od niechcenia uwagę w stylu bogatego playboya a'la Cary Grant: „Postaraj się nie zabić moich psów”. Ciekawa jestem czy McGrath inspirował się choć trochę scenariuszem kinowej wersji „Dumy i uprzedzenia” z 1940 roku. Scenarzyści Aldous Huxley i Jane Murfin wprowadzili tam wymyśloną scenę, w której Darcy (Laurence Olivier) i Lizzy (Greer Garson) kłócą się i zaczynają się z siebie naśmiewać podczas strzelania z łuku do tarczy. Kiedy Paltrow i Northam zasiadają do popołudniowej herbaty po skończonych ćwiczeniach, nie wiemy skąd to wszystko się tam znalazło. Northam ujawnia swoje uczucia do Emmy mniej więcej od połowy filmu - ma zatem grać romantycznego bohatera, który musi udowodnić swoje prawo do tego tytułu. Nie jest więc zaskoczeniem, kiedy wyznaje w końcu swoje uczucia i po raz pierwszy całuje Emmę na łące pod pięknym jak z obrazka drzewem.
W wersji Davies'a pana Knightley'a zagrał Mark Strong. On także jest wysoki i ciemnowłosy oraz przekonywująco przystojny, chociaż jego ładny wygląd objawia się wolniej i nie tak jawnie romantycznie jak Northam'a. Według mnie Mark Strong jest bliższy wizji Knighteya samej autorki, Jane Austen. Tam gdzie Northam gra urokiem, Strong gra uczciwością i prawością. Po prostu widzisz jego wewnętrzną walkę kiedy jednocześnie jest wściekły na Emmę i zachwycony nią. Jego miłość i przyjaźń jest mocniej wyrażona. Jest taka śliczna scena kiedy Knightley stojąc obok Emmy podaje jej dziecko, które jest dzieckiem jej siostry i jego brata. W tej krótkiej scenie, godzą się po wcześniejszej kłótni, a my zyskujemy wrażenie, jaką doskonałą parą małżeńską byliby, gdyby tylko zechcieli to zauważyć. Ten Knightley jest wyraźnie ulokowany w swoim świecie, w którym prowadzi interesy, zajmuje się swoim majątkiem oraz dzierżawcami. Już na pierwszy rzut oka „ten” Knightly różni się wyraźnie od Knightley'a McGrath'a. Tak jak w powieści, w obu wersjach poznajemy Knightley'a kiedy wpada odwiedzić Woodhouse'ów po przyjęciu weselnym u Westonów. Northam zostaje przedstawiony w uroczym ujęciu w oknie kiedy w świetnym nastroju pyta o przebieg ślubu i o to kto najwięcej płakał. Mark Strong po raz pierwszy pokazany jest tuż przed wejściem do pokoju, kiedy podaje płaszcz służącemu, zwyczajnie z nim rozmawiając - zwraca się nawet do niego po imieniu, czym pokazuje iż jest grzecznym i uważnym dla innych człowiekiem.
Obie sceny końcowe, ukazujące zjednoczoną już parę, kończące całą historię także podkreślają to odmienne podejście do sprawy. Paltrow i Northam oboje wyglądają bosko, biorą stylowy ślub i kończą historię romantycznym pocałunkiem. Beckinsale i Strong nie biorą ślubu, organizują przyjęcie dla uczczenia swoich zaręczyn połączone z dożynkowym festynem. Ślą sobie pełne miłości spojrzenia, ale celem tej sceny jest pokazanie szerokiej harmonii i święta całej społeczności. I znowu Knightley jest pokazany jako dobry pan troszczący się o swoich ludzi. A jednocześnie jest dobrym człowiekiem, gotowym na obniżenie swojego statusu w związku z poślubieniem Emmy. Dla mnie to najwspanialsza cecha jego charakteru. Kiedy staje się jasne, że Emma nie opuści ojca z powodu ślubu, Knightley proponuje, że sam zamieszka w Hartfield zamiast nalegać by panna młoda zamieszkała w domu męża, Donwell Abbey, jak normalnie oczekiwano by od partnerki. Widać pełne udręki spojrzenie wymienione pomiędzy Markiem Strong'iem i Kate Beckinsale kiedy pan Woodhouse niewinnie sugeruje, że obojgu byłoby wygodniej gdyby wszystko zostało po staremu, kiedy tylko oni zaczynają mówić o wzajemnych uczuciach.

Tańce i śpiewy

W obu wersjach poświęcono wiele pieczołowitej uwagi realiom historycznym i kostiumom. Tak jak w doskonałej wersji „Dumy i uprzedzenia” Andrew Davies'a (1995), w obu omawianych wersjach taniec został potraktowany w sposób szczególny. Jeden niepokojący moment pojawia się w filmowej wersji, w czasie przyjęcia w Crown Inn. Knightley i Emma tańczą do znanej melodii "Mr Beverage's Maggot", i dość dziwnie ogląda się ich tańczących te same kroki , będące kontrapunktem rozmowy/sporu pomiędzy Lizzy i Darcy'm na balu w Netherfield. Ta wersja tańca jest szybsza i bardziej zawiła niż taniec w „Dumie...”, z Nartham'em i Paltrow szybującymi, falującymi i demonstrującymi jaką są cudowną parą. Na mój gust to, scena ta jest zbyt wymuskana, wyreżyserowana i nienaturalna - czy to możliwe, żeby pan Knightley, który tańczył tylko wtedy kiedy musiał, wybrał akurat taki taniec?
Wersja TV pozostaje trochę w tyle pod względem tańca, pokazując jednak z dumą zręczność nabytą przez aktorów. Kończy się ona tańcem na Dożynkach, gdzie wszystkie szczęśliwe pary symbolicznie się jednoczą. Szlachetne, stonowane i urocze - choć oczywiście nie porażająco romantyczne. W obu wersjach musiały znaleźć się sceny ze śpiewem - szczególnie w scenie w Randalls, w domu Westonów, kiedy Frank Churchill śpiewa z Emmą, a potem z Jane Fairfax. W obu produkcjach wybrano inną muzykę, według mnie równie zachwycającą. Gwyneth Paltrow & Ewan McGregor (film) oraz Kate Beckinsale & Raymond Coulthard (TV) śpiewali własnymi głosami, co było przyjemne bo „nie wypolerowane”, ale jest bardziej prawdopodobne, że obie Jane Fairfax (Polly Walker & Olivia Williams) były dubbingowane, jako, że Jane powinna być pieśniarką i pianistką pierwszej klasy. Wystarczająco dziwne jest, że w obu przypadkach, posłużono się nie szkolonymi głosami, które okazały się być bardziej urocze.

Obsada

Obsada aktorska jest mocną stroną obu wersji. W filmowej wersji, oprócz obu głównych ról, w pozostałych również ukazały się gwiazdy, Toni Colette jako Harriet, Ewan McGregor (obecnie bardzo pożądany w Hollywood) jako Frank Churchill, Alan Cumming jako pan Elton, Greta Scacchi jako pani Weston, i wspaniała Juliet Stephenson jako pani Elton. W wersji TV wykorzystano aktorów scenicznych i telewizyjnych, jak Lucy Robinson (pani Hurst w „Dumie i uprzedzeniu” Davies'a) jako pani Elton z bardzo dziwnym i bardzo niepokojącym akcentem. Najwyraźniej zamierzano by był to akcent bristolski, ale brzmi nieco po amerykańsku, i jakby na to nie patrzeć taka snobka jak pani Elton na pewno starałaby się zwalczyć w swoim głosie jakiekolwiek regionalne naleciałości. Toni Colette jest dużą i hożą Harriet, oczywiście dla kontrastu z delikatną lady Emmą, ale podobna jest bardziej do niezdarnej dojarki krów niż do zagubionej trochę nerwowej sierotki. Gra wyraźnie komediowo, tak jak w scenie gdzie uzbrojona w siatkę ugania się za motylami. Chociaż Colette jest uroczą i interesującą aktorką, to raczej trudno wyobrazić sobie, że mogłaby być pod tak ogromnym wpływem Emmy albo, że jest siedemnastoletnią dziewczyną tuż po skończeniu szkoły. Drobna blondynka Samanatha Morton bardziej odpowiada temu wizerunkowi, choć jako aktorka nie zapada nam zbytnio w pamięć.
Obsada pań Bates jest dobra w obu wersjach, chociaż mówiąc logicznie, w telewizyjnej wersji jest właściwsza. Prunella Scales jest boska jako panna Bates. Ukazała w pełni ludzką twarz tej niewielkiej biednej kobietki, która mówi non stop do każdego kto zechce jej słuchać, i która jest obiektem niewyszukanych żartów Emmy. Nie można powiedzieć, że nie podobała mi się rola Sophie Thompson w filmowej wersji, ale wydaje się zdecydowanie za młoda do tej roli co nawet przyznał sam Douglas McGrath w wywiadzie. Ona również uchwyciła to delikatne znamię rozpaczy ukrywanej pod przykrywką wesołej, miłej pogawędki która czyni tę postać tak wdzięczną. Sophie Thompson gra razem ze swoją prawdziwą matką Phyllidą Law, co jest bardzo miłym akcentem.
Alan Cumming jest znakomity jako pan Elton (chociaż Dominic Rowan jest także bardzo dobry) - być może udało mu się to dzięki temu, że jest doskonałym aktorem komediowym. Ma tu coś wspólnego z Paltrow i McGregor'em - wszyscy troje dokładają starań by uzyskać angielski akcent. Obaj panowie są Szkotami i w głosie McGregora słychać wyraźne miękkie „r”, a Cumming robi delikatne, miękkie przejścia. Biedny stary Ewan McGregor! Mógłby wyglądać najbardziej sexy wśród nich, ale niestety musi walczyć z bardzo dziwną garderobą. Jego surduty upodabniają go do zielonej żaby, a peruki są doprawdy zatrważające - te ilości wijących się blond loków, bynajmniej mu nie pomagają. Z różnych powodów wolę Raymonda Coulthard'a w tej roli. Trzeba sobie uświadomić, że ma on łatwiejszą rolę dzięki temu, że w wersji Davies'a rozbudowano wątek Frank Churchill/Jane Fairfax, który został mocno skrócony w scenariuszu McGrath'a. Coulthard jest zręcznym kłamcą i bardzo delikatnym manipulatorem w sprawie swojego związku z Jane Fairfax. McGregor jest w filmie dla upiększenia i dobrej zabawy oraz dla odwrócenia uwagi od głównego romansu. Juliet Stevenson jest super jako pani Elton - wykorzystała całe swoje doświadczenie aktorskie by uzyskać bardzo dobry efekt i błyszczy w każdej scenie, w której się pojawia.
Podsumowując, moje osobiste preferencje skłaniają się ku wersji TV, i oczywiście darzę wielką sympatią Marka Strong'a, którego gra jest za każdym razem lepsza ilekroć go oglądam. Jest w nim głębia, podczas gdy Jeremy Northam jest błyskotliwie powierzchowny. Ale obie wersje mają swój własny urok, i obie są sposobem na miłe spędzenie kilku wolnych godzin.

Autor: Lisa Warrington
Źródło: http://www.geocities.com/Hollywood/Academy/4558/
Tłumaczenie: Alison, cytaty z „Emmy” w tłumaczeniu A. Przedpełskiej-Trzeciakowskiej

Alison, 2006-02-26 16:40:19

www.JaneAusten.pl © Ogród Jane Austen, 2004-2024

Template Licence