Ogród Jane Austen

Strona po¶wiecona Jane Austen

Nie jeste¶ zalogowany.

Og³oszenie

#201 2006-02-07 23:45:08

izek
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U



Ech nie wszyscy potrafia wyciagnac wnioski...

:? tak wtedy jak i teraz motywacje do przyjecia oswiadczyn bywaja baaaaaaaardzo rozne...


gg 5425654

Offline

 

#202 2006-02-25 12:17:11

caroline
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Dyskusja nam się nieco rozjechała, ale nic to, czytajmy dalej:

Rozdziały XLI-XLV, czyli:

1. Lidia wyjeżdża do Brighton
2. Elżbieta jedzie z wujostwem do Derbyshire
3. SPOTKANIE
4. Elżbieta, Darcy, Georgiana i inni w Pemberley

Offline

 

#203 2006-02-25 12:19:50

caroline
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Pani Bennet, Matka Roku:
"Pani Bennet hojnie darzyła córkę najlepszymi życzeniami szczęścia, zalecając jej, aby nie przepuściła żadnej okazji i bawiła się, ile tylko będzie mogła"
lol lol

Offline

 

#204 2006-02-25 13:25:57

Maryann
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Pani Bennet, Matka Roku:
"Pani Bennet hojnie darzyła córkę najlepszymi życzeniami szczęścia, zalecając jej, aby nie przepuściła żadnej okazji i bawiła się, ile tylko będzie mogła"
lol lol

I trochę wcześniej:
"... matka odprowadziła ją [Jane] do drzwi, żegnając miłymi prognozami bardzo złej pogody."

Offline

 

#205 2006-02-25 14:42:00

izek
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

lubię tę część DiU (choć w zasadzie podoba mi się całość big_smile ) zwłaszcza ten moment gdy Lizzy spotyka Darcy'ego w Pemberley i zaczyna być widoczne, że jej na nim zależy, a jego zmiana jest tak duża że dla wszystkich - prócz Lizzy - jest oczywiste, że ona nie jest mu obojętna big_smile

mam wrażenie, że tam jest więcej napięcia między zakochanymi niż wcześniej i tak miło sobie wyobrażać to co oni mogą sobie wyobrażać wink


gg 5425654

Offline

 

#206 2006-02-25 15:39:22

Maryann
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Kiedy Jane zapytała ją, od jak dawna kocha Darcy'ego, zażartowała, że od momentu, gdy zobaczyła jak piękna jest jego posiadłość.
Jak sądzicie, czy uroki Pemberley rzeczywiście miały coś wspólnego ze zmianą jej uczuć?

Offline

 

#207 2006-02-25 18:21:10

caroline
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Rzeczywiście podczas wizyty pada zdanie "I tego wszystkiego mogłam być panią" (cytat niedokładny), uroki Pemberley rzuciły nowe światło na osobę Darcy'ego.
Wszyscy zresztą znamy filozofię JA, jeśli chodzi o małżeństwo i pieniądze.
Nie drażnią Was choć trochę te materialistyczne wtręty w DiU?

Offline

 

#208 2006-02-25 21:45:23

GosiaJ
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Właściwie wszystko w momencie, kiedy Elżbieta widzi Pemberley, układa się w całość i jest jakby na przekór Elżbiecie - chciałaby zobaczyć jakieś uchybienie, coś, co by świadczyło o braku gustu pana domu, a tu jak na złość - brzegi rzeczki nie są sztucznie upiększane, umeblowanie w sam raz. No i opowieść pani Reynolds o Darcym, która też jest inna niż mogłaby sobie to wyobrażać Lizzy. Wydaje mi się, ze chce dostrzec najmniejsze wady, aby nie dopuścić do serca coraz większego uczcuia - ale zupełnie jej to nie wychodzi.


Thorntonmania... nieustające apogeum uzależnienia.

Offline

 

#209 2006-02-25 23:48:44

GeorgianaDarcy
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Mozliwe ze masz racje Gosiu, ale to tlko nasze spektakulacje , a co przez to chciala wyrazic Lizzie wie tylko tworczyni jej postaci smile


You have bewitched me body and soul.

Offline

 

#210 2006-02-26 09:39:46

GosiaJ
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Mozliwe ze masz racje Gosiu, ale to tlko nasze spektakulacje , a co przez to chciala wyrazic Lizzie wie tylko tworczyni jej postaci smile

No tak - ale bez tego typu spekulacji nie powstałaby nigdy żadna analiza utworu literackiego. Zawsze będziemy w mniejszym lub większym stopniu skazani na domysły. Różewicz zawsze mówi, że on nie będzie tłumaczył, co napisał w swoich wierszach, bo po to właśnie je napisał, żeby nie musieć tego tłumaczyć. Więc mamy pole do wyobraźni ;-)


Thorntonmania... nieustające apogeum uzależnienia.

Offline

 

#211 2006-02-26 09:41:49

GosiaJ
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

A potem następuje ta wspaniała scena, w czasie której Elizabeth zauważa zmianę zachowania Darcy'ego i kiedy on "zapomina języka w gębie" - kilkanaście zdań, ale jak napisane! :-)


Thorntonmania... nieustające apogeum uzależnienia.

Offline

 

#212 2006-02-26 11:32:58

Georginia
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

A propos spekulacji....żadna miłość bez spekulacji się nie obędzie!Pomyślcie ile spekulować musiała Lizzy czy chociażby Darcy...w czasach kiedy nie można tak sobie zwyczajnie zapytać ...o co chodzi...
Z drugiej strony żałuje ,że obecnie nie ma tej jasności jaka była kiedyś...3 tance i facet jest twój...A teraz?...he he mamy czasy idealne dla spekulantów;-) w ktorych nigdy nic nie jest do konca wiadome

Offline

 

#213 2006-02-26 11:56:37

Maryann
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Właściwie wszystko w momencie, kiedy Elżbieta widzi Pemberley, układa się w całość i jest jakby na przekór Elżbiecie - chciałaby zobaczyć jakieś uchybienie, coś, co by świadczyło o braku gustu pana domu, a tu jak na złość - brzegi rzeczki nie są sztucznie upiększane, umeblowanie w sam raz. No i opowieść pani Reynolds o Darcym, która też jest inna niż mogłaby sobie to wyobrażać Lizzy. Wydaje mi się, ze chce dostrzec najmniejsze wady, aby nie dopuścić do serca coraz większego uczcuia - ale zupełnie jej to nie wychodzi.

Rzeczywiście, jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko niej.
Od momentu, kiedy przeczytała jego list i dowiedziała się prawdy o Wickhamie, Elżbieta nie czuła się wobec Darcy'ego w porządku. Było jej wstyd za swoje zachowanie i dlatego wolałaby go więcej nie zobaczyć. Podświadomie chyba bała się też, że przy kolejnym spotkaniu będzie się próbował odegrać za wszystkie niesłuszne oskarżenia. Do Pemberley zgodziła się więc pojechać, ale po długich oporach i tylko dlatego, że gospodarza miało tam nie być.
A tu najpierw pani Reynolds przedstawia go jako obraz wszelkich cnót, a potem on sam zjawia się niespodziewanie i jest tak uprzejmy i czarujący, jak nigdy wcześniej.
I cóż ona, biedna, mogła poradzić?

Offline

 

#214 2006-02-26 14:41:34

Jeanne
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Nic tylko się zakochać. big_smile Georginia ma rację: tamte czasy były zupełnie inne. Ale JA w każdej książce opisuje jak długą i skomplikowaną drogę muszą przebyć młodzi, by być razem. Dzięki temu bardziej doceniają łączące ich uczucie. A dziś? Szast-prast i para po miesiącu ląduje w łóżku. Zero romantyzmu.


"Lasy były dokoła. I pożółkłe liście
Jak blade meteory przez półmrok spadały."

[img]http://img232.imageshack.us/img232/821/kjykpa8.jpg[/img]

Offline

 

#215 2006-02-26 15:37:18

Alison
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Daj Boże żeby choć po miesiącu ;-)
Mimo wszystko przerażało mnie w tamtych czasach to pobieranie się "po 3 tańcach i jednym spacerze". Tak naprawdę nic się o sobie nie wie po takim czasie. Ba, nawet po kilku latach spędzonych razem w różnych sytuacjach, od momentu zamieszkania pod jednym dachem, odkrywamy czasem, że oto związałyśmy się z kimś kogo w ogóle nie znałyśmy tak naprawdę. Dzis jednak jakoś łatwiej się rozstać, ale wtedy kiedy kobiety były tak kompletnie zależne od swoich mężów perspektywa bycia z taką osobą do końca dni musiała być straszna...


Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną, swoja, własna, niczyja, nie znana nikomu...

Offline

 

#216 2006-02-26 15:43:11

Jeanne
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Zwłaszcza, że rozwód to hańba i grzech najgorszy.
Przytoczę może Charlottę Lucas: szczęście w małżeństwie jest absolutnie kwestią przypadku. wink


"Lasy były dokoła. I pożółkłe liście
Jak blade meteory przez półmrok spadały."

[img]http://img232.imageshack.us/img232/821/kjykpa8.jpg[/img]

Offline

 

#217 2006-02-26 15:52:02

Gosia
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Alison, to prawda.
Wezmy takiego pana Bingleya, co ta Jane o nim wiedziala tak naprawde? Podatny na wplywy, ulegly wobec przyjaciela, taki troche bezmyslny moim zdaniem, a ona zakochana od razu.
Albo Charlotta o panu Collinsie, albo pan Elton o swojej wybrance itd.
Co oni o sobie tak naprawde wiedzieli przed slubem?
Jak to moglo doprowadzic do szczesliwego pozycia malzenskiego?
Co innego sprawdzic sie w roznych sytuacjach.
Czy w powiesciach JA jest w ogole mowa o dlugich zareczynach?


Z Południa na Północ:
http://forum.northandsouth.info/index.php

Offline

 

#218 2006-02-26 16:55:55

Jeanne
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Faktycznie, Gosiu nie ma. Ale Lizzy i Darcy trochę o swoich charakterkach wiedzieli, musisz przyznać. Widocznie JA uznawała, że np. po paruset stronach nie ma sensu ciągnąć zaręczyn.


"Lasy były dokoła. I pożółkłe liście
Jak blade meteory przez półmrok spadały."

[img]http://img232.imageshack.us/img232/821/kjykpa8.jpg[/img]

Offline

 

#219 2006-02-26 17:18:12

Maryann
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Wezmy takiego pana Bingleya, co ta Jane o nim wiedziala tak naprawde? Podatny na wplywy, ulegly wobec przyjaciela, taki troche bezmyslny moim zdaniem, a ona zakochana od razu.

Cytując Elżbietę: "Przez te cztery wieczory mogli się byli upewnić, że wolą oboje pikietę od mariasza, jeśli jednak idzie o istotne cechy charakteru, obawiam się, że niewiele zdołali się nawzajem o sobie dowiedzieć."

Offline

 

#220 2006-02-26 18:55:44

Alison
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Co innego sprawdzic sie w roznych sytuacjach.
Czy w powiesciach JA jest w ogole mowa o dlugich zareczynach?

Ja myślę, że najmądrzejszą w tej kwestii była jednak Charlotta - szczęście w małżenstwie to kwestia przypadku i ciężkiej pracy obu stron. Nawet jak się ludzie sprawdzą w różnych sytuacjach, to i tak niewiele wnosi, bo potem okazuje się, że w domu, na codzień człowieka wykańczają drobiazgi, których na różnych wspólnych wyjazdach czy wakacjach w ogóle się nie zauważało. A mimo to ja znam 2 pary (rodzice moich koleżanek), które pobrały się po 3 miesiącach znajomości i są wspaniałymi parami z kilkudziesięcioletnim stażem. Ale znam też pary, które znały się od dzieciństwa niemal, wiedziały o sobie zdawałoby się wszystko, byli parą od zawsze, otoczenie nie wyobrażało sobie, że mogliby sie nie pobrać, a mimo to po wielu latach niezbyt szczęśliwego małżeństwa rozpadały się. To jednak jest wielka loteria...


Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną, swoja, własna, niczyja, nie znana nikomu...

Offline

 

#221 2006-02-26 19:59:50

Gosia
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Oczywiscie. Moi rodzice tez znali sie tylko pol roku.
Znam opowiesci o 3 miesiacach, a nawet o dziwo o jeszcze krotszym okresie, po ktorym nastepowal slub a potem bardzo udane pozycie malzenskie.
Bez watpenia to jest loteria, ale moze lepiej ograniczyc ryzyko do minimum.


Z Południa na Północ:
http://forum.northandsouth.info/index.php

Offline

 

#222 2006-02-26 21:03:49

izek
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U


Ja myślę, że najmądrzejszą w tej kwestii była jednak Charlotta - szczęście w małżenstwie to kwestia przypadku i ciężkiej pracy obu stron.

Aż się wzdragam żeby przyznać rację Charlotcie, zwłaszcza że to jak było w jej małżeństwie nie zgadza się z moim pojmowaniem szczęścia. No, ale to kwestia gustu... Jednak co do ciężkiej pracy, a w każdym razie nieustannej pracy i to koniecznie obu stron, to się absolutnie zgadzam.


gg 5425654

Offline

 

#223 2006-02-26 21:16:00

Georginia
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Nie mylmy pojęć...tzw romantyczna miłość powstała chyba jakoś w dobie romantyzmu,ale przynajmniej została zasilona nową energią...taka miłosć to jest cudna...ale jak w dorbym romansie nie pokazuje się już tego co było po ślubie...bo małżeństwo poniekąd kłóci się z romantyzmem...
Charlotta była faktycznie najmądrzejsza....
Nie bądźcie takie mądralen,w tamtych czasach dziewcze bez posagu i nieurodziwe nie miało różowo...Ilu tych Darcych było i takich historii jakie miała Lizzy?
Charlotta wzbudza we mnie respekt....Lizzy łatwo gadać ,że powinno się wchodzić za mąż z miłości....teraz co najwyżej mogą cię nazwać starą panną,co nie jest już tak obraźliwe jak jeszcze pare lat temu (to nawet na topie jest)a kiedys brak męża oznaczał poważne kłopoty egzystencjalne.Pamiętajcie kobiety nie miały tej pozycji którą mają dziś.
A co do długości zwiążków zgadzam się....ludzie znają się i 10 lat a często małżeństwa się rozpadają,to nie jest kwestia poznania się,raczej zrozumienia,akceptacji,tolerancji,wytrwałości i wielkiego wysiłku...praca,praca i jeszcze raz praca...:-)

Offline

 

#224 2006-02-26 21:19:06

izek
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

Nie mylmy pojęć...tzw romantyczna miłość powstała chyba jakoś w dobie romantyzmu,ale przynajmniej została zasilona nową energią...taka miłosć to jest cudna...ale jak w dorbym romansie nie pokazuje się już tego co było po ślubie...bo małżeństwo poniekąd kłóci się z romantyzmem...
[...]A co do długości zwiążków zgadzam się....ludzie znają się i 10 lat a często małżeństwa się rozpadają,to nie jest kwestia poznania się,raczej zrozumienia,akceptacji,tolerancji,wytrwałości i wielkiego wysiłku...praca,praca i jeszcze raz praca...:-)

czyli zaloty to romantyzm, a małżeństwo pozytywizm big_smile


gg 5425654

Offline

 

#225 2006-02-26 21:22:02

Georginia
U¿ytkownik

Re: Wspólne czytanie i komentowanie D&U

he he na to wychodzi:-)

Offline

 

Stopka forum

Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB